W nocy padało więc włazy zamknięte, a drzwi otwarte.
Budzi mnie gwizd czajnika (zaraz mój czajnik nie gwiżdże!) - pora wstawać. W kuchni strażnik pilnuje twardości parówek i miękkości skorupek jaj. Ja wcinam wczorajszy ryż. Ktoś nie zjadł śniadania, ale ma wczorajsze kanapki.
Tancerz to zalesiona granitowa góra. Na jej wierzchu stoi ośmiokątna kamienna wieża,którą otwarto 18 kwietnia 1905 (pierwotnie Bismarck) o wysokości 26 m. Na szczyt wieży prowadzą 138 stopnie ( wejściówka 15 kśc). Z wieży widokowej rozpościera się przepiękna rozległa panorama na Szwajcarię Saksońską.
Obok wieży znajduje się chata z restauracją, pierwsza z 1905 r. spłonęła w roku 1946 a tą, która stoi tu obecnie wybudowano dopiero w 1978 r.
Jako pierwsi goście zastajemy nowych gospodarzy na zagospodarowaniu się w wydzierżawionym obiekcie. Mamy zaledwie kilka chwil na zwiedzenie ciekawej wieży, która była od dłuższego czasu niedostępna.
Trasa: 2,20 km 60 m przewyższenia czas przejścia 1,15 h
Jesteśmy we wsi Vlčí hora ( godz. 11.13)gdzie na północnym jej krańcu znajduje się szczyt o tej samej nazwie. To nasza kolejna do zaliczenia górka. Mamy ogromne kłopoty z zaparkowaniem naszego pojazdu (wszędzie podwójne ciągłe linie).
Parę czereśni do kieszeni i przez łąkę czerwonym szlakiem kierujemy się w stronę zarośniętego szczytu. Wierzchołek pochodzenia wulkanicznego a górne partie ze słupowego bazaltu. Na szczycie stoi dumnie czarna kwadratowa wieża widokowa.
Budowlę 12-metrowej wysokości wykonano z cegły, którą w liczbie 20000 sztuk trzeba było wynieść na wierzchołek. Pierwszym gospodarzem został Josef Grohmann, który sporządził pierwszą panoramiczną mapę okolicy. Pierwotnie wieża zakończona była krenelażem, w 1909 roku została zadaszona i oszklona. Uroczyste otwarcie nastąpiło w dniu 19 maja 1889 roku.
W wieży jest mały bufet razem z kasą biletową (wejściówka 15 kśc). Dla kolekcjonerów pieczątek to istny raj (było około 15 szt.). Ci co weszli pierwsi na wieżę szybko schodzili z powodu zaduchu jaki panował u góry. Reszta otrzymała klamkę do okien i było już super. W latach 50-tych wieża pełniła rolę punktu obserwacyjnego armii czechosłowackiej. W latach 1996-99 wieża przeszła modernizację i została w 110-lecie powstania uroczyście ponownie otwarta 22 maja 1999 r.
Agatka liczyła schody kilka razy bo Janek ciągle ją mylił (to ile było ?) Grzmi i błyska się ale jeszcze nie pada.
Trasa: 2,20 km 107 m przewyższenia czas przejścia 1,10 h
Po raz kolejny wspinamy się tak wąską drogą z miejscowości Liska, że strach pomyśleć, że coś może jechać z naprzeciwka. Burza nas chyba nie ominie. Pierwsze krople już lecą. Niebieskim szlakiem idziemy szybkim krokiem przez łąki byle do lasu. Tam bazaltową drogą, którą ułożono w 1890 r. pniemy się na szczyt pochodzenia wulkanicznego o wyrazistym stożkowym kształcie i stromych zboczach z płaską powierzchnią szczytową.
Pierwsza drewniana wieża widokowa istniała na Studencu już w 1854r.Trzydzieści lat później w kwietniu 1888 r. rozpoczęto pierwsze prace budowlane, zamontowano bloki fundamentowe, a na platformę widokową wieży, która jednorazowo mieściła 25 osób, prowadziły spiralne schody z 92 stopniami. Wieża udostępniona została 15 lipca 1888 r. 100-letnia wieża nie była konserwowana i remontowana. Korozja znacznie uszkodziła konstrukcję wieży, a część schodów i platformy widokowej rozpadła się w proch. W kwietniu 1996 r. wieża miała być rozebrana, ale do rozbiórki nie doszło. 28 marca 1997 roku wieża została uznana jako zabytek kultury.
W 2007 r. wieża została rozebrana i w 2009 r. ponownie wybudowana z wykorzystaniem w 80% oryginalnych części . Na szczyt prowadzi 75 stopni.
Tylko dwie osoby odważyły się wejść na jej szczyt pomimo krążącej burzy. Tyle co schowałem statyw lunęło. Oj dolało nam – dolało. W przemoczonych butach (tylko Janek miał suche) opuszczamy parking przy zanikającym deszczu i tą stromizną zjeżdżamy w dół (godz. 14.03) a przemoczone buty i skarpetki suszą się pod maską czarnego konia.
Trasa: 3,18 km 192 m przewyższenia czas przejścia 1,00 h
Opuszczamy Czechy i przekraczamy granicę z Niemcami. W miejscowości Walddorf parkujemy obok czereśni. Zza płotu przyglądają się nam miejscowi. Kusi nas by skubnąć – może później. Z tabliczki wynika że jest 40 minut podejścia. Idziemy szutrowo-bazaltową drogą (końskim szlakiem). Kilkaset metrów przed szczytem, który jest wygasłym wulkanem mijamy skocznię narciarską by po kilku minutach dotrzeć do stóp wieży. Wszystko zamknięte i zabezpieczone. Panująca cisza i odludzie troszkę odstrasza. Pozostaje udokumentować swój pobyt i schodzimy żółtym szlakiem prosto na parking.
Ps.
Jedyną rzeczą którą przeoczyliśmy było nie odwiedzenie źródeł Sprewy wypływające na zachodnim stoku Kottmara na wysokości 478 m n.p.m. znane jako Eibauer Spreeguelle lub Buchenborn.
Trasa: 3,56 km 140 m przewyższenia czas przejścia 0,50 h
Kolację przygotowuje duet męski Mirek i Marek. Przystojny kelner podaje na tarasie piersi kurczaka w sosie słodko-kwaśnym z ryżem. Podano również starannie dobrane białe wino(ale kieliszków nadal brak).