kontur (2 kB)

Szlak Orlich Gniazd

etap V
Pilica – Żerkowice

14 kwietnia 2019 r.

Linia
Kierownik Wycieczki: Jacek Wiechecki
Pilica – Żerkowice 4:44 h 16.9 km
mapka1 (71 kB)

Pilica 1:50 h czerwony (0 kB) 1:50 h Podzamcze, skrzyżowanie szlaków 0:50 h czerwony (0 kB) 2:40 h Zamek Ogrodzieniec 0:05 h czerwony (0 kB) 2:45 h Podzamcze 0:01 h czerwony (0 kB) 2:46 h Podzamcze, ul. Wojska Polskiego 0:05 h czerwony (0 kB) 2:51 h Podzamcze, ul. Partyzantów 1:05 h czerwony (0 kB) 3:56 h Karlin 0:03 h czerwony (0 kB) 3:59 h Karlin, rozejście szlaków 0:45 hczerwony (0 kB) 4:44 h Żerkowice

Linia ogrodzieniec (210 kB)

Zamek w Ogrodzieńcu

Zamek Ogrodzieniec – ruiny zamku leżącego na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej, wybudowanego w systemie tzw. Orlich Gniazd, we wsi Podzamcze w województwie śląskim, w powiecie zawierciańskim, około 2 km na wschód od Ogrodzieńca. Zamek został wybudowany w XIV – XV w. przez ród Włodków Sulimczyków.
Zamek leży na najwyższym wzniesieniu Jury Krakowsko-Częstochowskiej – Górze Zamkowej wznoszącej się na 515,5 m n.p.m. Ruiny leżą na turystycznym Szlaku Orlich Gniazd; są udostępnione do zwiedzania.

gora-birow (131 kB)

Gród na Górze Birów

Gród na Górze Birów – zrekonstruowany gród na wzgórzu Birów na Wyżynie Częstochowskiej we wsi Podzamcze koło Ogrodzieńca. Wzgórze posiada charakterystyczne zwieńczenie w postaci niecki otoczonej licznymi ostańcami skalnymi tworzącymi strome urwiska. Dzięki takiemu ukształtowaniu terenu posiadało bardzo dobre cechy obronne. Wzgórze było miejscem osadnictwa wielu różnych kultur.

Źródło:Wikipedia

Linia

Orle Gniazda - etap 5

Trasę etapu, dawno ustaloną mamy,
Z Pilicy do Żerkowic, dzisiaj zmierzamy.
Co druga dziewczyna, jest dzisiaj niezdrowa,
Lecz z Pilicy jest płasko, do wsi Kocikowa.
Po płaskim, my szybko przebieramy nogami,
Mijamy Las Czarny i Las za Morgami.
Idziemy spacerkiem, dużo rozmawiamy,
Dla zmiany nastroju, wice opowiadamy.
Dowcip, na zły humor, to najlepsza jest broń !
Podobają się kawały : „Szwagier” oraz „Koń”.
Andrzej, wyjątkowo dziś nie leczy kaca,
Opowiada dowcip : „Dmuchanie … materaca”.
Dowcipów słuchamy, idziemy bez pośpiechu,
Niosą się po trasie, głośne salwy śmiechu.
Wreszcie oprócz lasu, widzimy coś ciekawego,
Wapienne ostańce i Górę Janowskiego.
Ta góra, to najwyższe wzniesienie na Jurze,
Ponad pięćset metrów - toż to, tylko wzgórze !
(Dużo ludzi, tu uprawia wspinaczkę skałkową,
Są tablice, co głoszą : „Chodź ostrożnie, „z głową!”)
Grupa dzisiaj duża, przeważają dziewczyny,
Wreszcie przed nami zamek, a raczej ruiny.
Na wapiennych skałach, utworzony wieniec,
To ruiny zamku, co zwie się Ogrodzieniec.
Kazimierz Wielki, zamek tutaj wybudował,
W sieci warowni, zamek usytuował.
O tym królu, przytoczę sentencję znaną:
„Zastał Polskę drewnianą, oddał murowaną !”
Zamek w Ogrodzieńcu, w średniowieczu powstał,
Niestety przez Szwedów, on spalony został.
W Pe-eR-eLu, wśród naukowców myśl powstała,
Zamek jest najładniejszy, jako ruina stała.
I każdy turysta, zwiedzając to czuje,
Zamek jako ruina, dobrze się prezentuje.
(Po murach w nocy, wędruje duch czarnego psa,
Schowanych tutaj skarbów, on pilnować ma !)
Wiosna już na nizinach, śnieg więc mamy z głowy,
Dużo radość nam daje, tor saneczkowy.
Na obiecaną niespodziankę, teraz czekamy,
Kiermasz Wielkanocny, w Ogrodzieńcu zaliczamy.
Są tu różne pisanki, zrobione doskonale,
Kurczaczki, zajączki, kaszmirowe szale …
W jednym kramie, kiełbasa wisiała na hakach,
Była swojska chałwa, aż w dwunastu smakach.
A nasi turyści, miód zakupić chcieli,
Brali też propolis oraz pyłek pszczeli.
(Na koniec turyści, tak się postarali,
Z miejscowym śpiewakiem, wspólny koncert dali.)
Na skwerku w Podzamczu, zapachami nas „woła”,
Restauracja, o ciekawej nazwie „Stodoła”.
Trasa nas nie zmęczyła, mamy smak na piwo,
W „Stodole”, na dziedzińcu rozsiadamy się żywo.
Wybór piw jest duży, to dla nas znaczące,
Najlepsze - „Cienki Bolek”, „Czterdziestki Ryczące”.
Po tylu atrakcjach, w dalszą drogę ruszamy,
W kierunku Karlina, podzieleni zmierzamy.
W lesie, poddajemy się ulotnej chwilce,
Podziwiamy jak kwitną, gajowe zawilce.
Gdzie nie gdzie, żółte wyspy, dobrze się mają,
To pierwsze kaczeńce, wreszcie zakwitają.
Teraz mamy etapu, końcową turę,
Wspinamy się w Żerkowicach, na Pańską Górę.
Niemcy na górze, wylali betonu tony,
Budując tu tak zwane, „Kochbunkier” schrony.
To była ostatnia, ich linia obrony,
Więc ustawili w linii, betonowe schrony.
Z tej Pańskiej Góry, do centrum wsi schodzimy,
Piąty Orli etap, pod Zawierciem kończymy.
Teraz do Krakowa, dojedziemy ciupasem,
Lecz Święta Wielkanocne, przecież „za pasem”.
O przeróżnych sprawach, w mych relacjach „gadam”,
Więc teraz, świąteczne życzenia Wam składam:
Idźcie do „święcenia”, więc z tego wynika,
Że Wam trzeba szynki i jaj do koszyka.
Życzę, byście w te święta spokoju zaznali,
Pojedli, popili, wreszcie się wyspali.
Ale czas świąteczny, tak szybko ucieka,
Pomyślcie, ile tras górskich, na Was czeka …

Waldemar Ciszewski - 14.04.2019 r.

uczestnicy (230 kB) Linia

Czy ruiny mogą być piękne?
– wędrujemy Szlakiem Orlich Gniazd

czolowe (132 kB)

Tylko nie ważcie się nie jechać!

Dzień przed. Sobota, późny wieczór, już dobrze po 22.00. Wracamy z gór, z Czech. Za nami 18 km po śniegu, przede mną impreza jeszcze tej nocy – urodziny prezesa Wikingów. A jutro Orle Gniazda – etap 5 z Helenką. I też 18 km. Do tej pory nie opuściłam żadnego etapu, bo te wyjazdy mają nieco inny charakter – to połączenie wędrowania, gór i historii Polski. Takie patriotyczne dotknięcie przeszłości. Dlatego cieszą dużym zainteresowaniem.
No więc Ela – nasza nieformalna szefowa od spraw organizacji i kultury - wysiadając w sobotę z autobusu popatrzyła mi w oczy i rzekła:
- Tylko nie ważcie się z Iwonką jutro nie jechać!
- Tak jest! – powiedziałam i pognałam do Wikingów.

Niedziela rano. Wyrzucam z plecaka miniraki, przecież tu nie będą potrzebne, upycham kanapki, sprawdzam czy jest woda i lecę na przystanek. Jest 6.30 - dzwonię do Iwonki. Nie odbiera. Strach w oczach. Zaspała? Dzwonię ponownie. Jest. Wstała. Radosna. I spotykamy się na miejscu zbiórki. Meldujemy się Eli. Cha… cha…, a myślała, że wymiękniemy. Nic z tego. My, to jak z piosenki: „Baba ze stali”.
Helenka liczy. Ruszamy. Jacek prowadzi wycieczkę, gdy wsiada po drodze, witamy go śpiewem i gitarą. Niedzielny poranek jest radosny i rozśpiewany, a słońce uśmiecha się do nas zza szyb autobusu. Helenka zamówiła ładną pogodę – komentujemy.

Czy Wędrowcy chodzą szybko?

Pilica. Wysiadamy i robimy zdjęcie w rynku przy studni. To w tym miejscu skończyliśmy poprzedni etap. I w drogę. Ptaki nam towarzyszą. Pola już zazielenione, przyroda budzi się do życia, tylko w oddali jeszcze brunatnoszare drzewa. W tej szarości fajnie wygląda nasza kolorowa grupa rozciągnięta na horyzoncie. Na przodzie Iwonka z Danusią. Oddalają się coraz bardziej, po gestykulacji widać, że gadają jak najęte. Śmiejemy się, że im większe emocje w rozmowie tym szybsze tempo. Waldi krzyczy: - Iwonka, mówcie wolniej to może i iść będziecie wolniej!

foto 1 (169 kB)

Nosorożec opowiada kawały, tylko śmiech niesie się po polach. Miecio i Heniu przed nami, nucą marszowe melodie. Od razu kroki się porządkują, nogi wystukują rytm. Oglądam się. Daleko za nami Jacek. Czerwony polar przyciąga wzrok. A na końcu Helenka, zamyka grupę. Dużo jest nas Wędrowców, ale są i przedstawiciele innych kół i klubów i niezrzeszeni sympatycy. Każdy idzie swoim tempem, ja trochę biegam w przód i tył, bo jest tak pięknie, trzeba to utrwalić na zdjęciach. Na czoło wysuwa się Waldi i mocniejsza grupa z Gienkiem na czele dorównuje mu kroku. Nie ma szans zatrzymać Waldka. Znikają w lesie. Czy Wędrowcy chodzą szybko? Przecież prezes idzie daleko poza połową. Wokół niego kupa ludzi, dominują kobiety.
– Magia i siła czerwonego polara – powiedziałaby Edytka, ale nie ma jej dzisiaj z nami.

Trwała ruina

Dochodzimy do miejscowości Podzamcze. Przed zamkiem Ogrodzieniec robimy postój, a Kacper – najmłodszy uczestnik wycieczki - czyta nam historię zamku. Zasłuchani patrzymy na ruiny pięknie się prezentujące się na tle błękitnego nieba, a myślami błądzimy pomiędzy potopem szwedzkim a czasami powojennymi. Dziwi nas zwrot: zamczysko w formie trwałej ruiny. Ale ta trwała ruina udostępniona zwiedzającym jest piękna. Robimy zdjęcia. Mamy godzinę, więc Ci, którzy są tutaj pierwszy raz, idą zwiedzać zamek, inni, którzy znają to miejsce – szukają kafejki i piwa.
- Przepiękne. Dobrze, że poszłam na górę. Widoki stamtąd cudowne – mówi zachwycona Ola.

foto2 (136 kB)

Zdominowaliśmy jarmark wielkanocny

- Mam dla Was niespodziankę, podjedziemy do Ogrodzieńca, to 2 km, tam jest świąteczny jarmark wielkanocny, będziecie mogli zrobić zakupy – zdradził Jacek.
No więc lądujemy w centrum miasteczka o nazwie Ogrodzieniec. Stragany, zajączki, króliczki, jajeczka, miód, chałwa, kiełbasa – czyli rozkosze podniebienia w każdej dziedzinie. Iwona kupuje myszę, Helenka – kotka, Danusia – miód, Nosorożec – chałwę, a prezes?... Bierze mikrofon od prowadzących festyn, wita i pozdrawia mieszkańców od nas, mówi, że jesteśmy tutaj pierwszy raz i bardzo nam się podoba. Jesteśmy w centrum uwagi, tym bardziej, że rozsiadamy się na murku między doniczkami z jajkami i włączamy się do śpiewu z prowadzącym. On ma mikrofon, my – nie, ale jest nas więcej i nasze głosy dominują.

foto3 (95 kB)

Za chwilę zaczyna się defilada palm. Oglądamy je uważnie i idziemy głosować. Iwonka oddaje głos na jedynkę, bo naturalna, Jacek wybiera ósemkę, Helenka nie zdradza, która jej się podobała. Mieszkańcy uśmiechają się do nas przyjaźnie. Dziwnie wyglądamy w górskich butach, sportowych kurtkach wśród wystrojonych ludzi idących z kościoła. Śmiejemy się, że jesteśmy wybrykiem natury. Czas przerwy na niespodziankę minął. Odliczamy w dwuszeregu i do autobusu. Na piwo i placki.

Wyobraź sobie, że płyniesz tą drogą

Wracamy do Podzamcza. Tam wypełniamy sobą cały ogródek karczmy o nazwie Stodoła. Jedni jedzą placki ziemniaczane w różnych wariantach, inni usiłują zgadnąć jaki smak ma piwo o nazwie: „Szatańska obelga” czy „Rycząca czterdziestka”. Degustujemy jedno i drugie. I ruszamy dalej na szlak.
Przed nami tylko niecałe dwie godziny do Żerkowic. Idziemy drogą pośrodku lasu. Jest tak pięknie. - Popatrz, tu jest podobnie jak na kajakach, gałęzie drzew zamykają się nad nami, konary łączą się nad głowami, tylko błękit nieba prześwituje – mówię do Iwonki.
- Wyobraź sobie, że płyniesz tą drogą… a to nie droga, ale rzeka… - dodaje Władek.

Leśna wydeptana ścieżka przechodzi stopniowo w piach. Trudniej się idzie, ale śmiejemy się, śpiewamy, wygłupiamy i tym sposobem nie myślimy o zmęczeniu. Henio odwraca się powoli, patrzy na nasze roześmiane twarze i stwierdza: - Przy was to nawet zespół psychologów byłby zestresowany. Przedrzeźniamy go i dalej. Nagle pojawia się Jacek. Zgubił Danusię. Miała iść z przodu, a nie ma jej z nami. Z tyłu też nie ma. Czekamy. Uśmiechamy się do mijających nas i czekamy. Dogryzamy Jackowi: - Jak mogłeś Danusie zgubić? Ty? Kierownik wycieczki? Widać morską kurtkę. To ona. Jest. Śmieje się. Idziemy razem.

Trzeba nastawić budzenie

Z lasu wychodzimy wprost na leżącego Waldiego i Henia. Błogo rozłożeni bezpośrednio na trawie, z głowami opartymi na plecakach, opalają sią. To rzucamy się obok nich. Turyści powaleni pokotem. Na trawie. Do słoneczka. Czas się zatrzymał. Waldek proponuje nastawić budzenie w komórce, bo a nuż przyśniemy? Słońce pieści ciepłem, las pachnie, oczy same się zamykają…

foto4 (171 kB)

Prezes nie ma litości, brutalnie podrywa nas do drogi. No to idziemy. Pola. Oraniska. Łąki. Gdzieś daleko w tle – domy. Z czasem domów więcej. Przed jednym z nich, wyglądającym na sklep stoi trzech młodych facetów.
- Skąd idziecie? – pytają nas zaciekawieni
- Pielgrzymka z Krakowa do Częstochowy – odpowiadamy.
- Wracajcie do Krakowa – śmieją się.

I dochodzimy do dziwnych okrągłych bunkrów – jednoosobowych schronów. Kojarzą mi się z Albanią, tylko tu są wyższe i chudsze. Czytamy – to Niemcy je postawili wiosną w 1944 roku spodziewając się ofensywy ze wschodu. Są ostatnimi reliktami wspomnień burzliwych lat II wojny światowej.

foto5 (192 kB)

To koniec dzisiejszej wycieczki. Doszliśmy do Żerkowic. Zatrzymujemy się przy pierwszym sklepie i masowo kupujemy… lody. A autobusie śpiewamy: Czas powrotów - czas pożegnań.
Helenka przypomina, że następny etap wędrówki Szlakiem Orlich Gniazd już 19 maja.

Ewa Bugno

Linia
Relacja fotograficzna - Eugeniusz Halo
Relacja fotograficzna - Ewa Bugno
Relacja fotograficzna - Waldemar Ciszewski
Linia
copyright