kontur (2 kB)

MOSORNY GROŃ

19 luty 2011 r.

Linia
Kierownik wycieczki: Ewa Skrzyńska - Przodownik GOT
Pogoda: mglisto

Tablica

Mosorny Groń - niewybitny szczyt o wysokości 1047 m n.p.m. w zachodniej części Pasma Polic w Beskidzie Żywieckim. Jest położony w bocznym grzbiecie odbiegającym z Cylu Hali Śmietanowej na zachód. Sąsiaduje od północy z doliną Mosornego Potoku, natomiast południowo-zachodnie stoki opadają ku dolinie Jaworzyny. Zakończeniem szerokiego grzbietu biegnącego od szczytu na północny zachód jest dolina Skawicy. Na południowym zboczu znajduje się stok narciarski z krzesełkową koleją linową wjeżdżającą z Zawoi Policznego. Wierzchołek jest punktem widokowym na Beskid Żywiecki z Babią Górą, Beskid Makowski oraz Tatry.

Trasa piesza:

Linia Mosorny Groń

Wszystkim serdecznie dziękuję.
Ewa Skrzyńska

Linia

Polica w zimowym śnie

Dzisiaj zdecydowaliśmy się ma przejście odcinka Pasma Policy w warunkach zimowych, od Hali Krupowej do Hali Śmietanowej, a z niej do Mosornego Gronia. Odwiedzaliśmy już te strony wcześniej współuczestnicząc w 56 Zlocie Turystów Górskich na Hali Krupowej. Przebyliśmy wtedy całe Pasmo Policy, jednak dzień wtedy był dłuższy, a jesienne warunki łatwiejsze od obecnych zimowych.

Startujemy w przysiółku Kaczmarczyki o godzinie 8.50, kierując się na południe żółtym szlakiem. Śnieg tutaj ledwo co widać w trawie. Gdzie ta zima? - myślimy. Jest lekki mrozik, ale nie jest bardzo zimno. Generalnie jest przyjemnie, prawie bezwietrznie, jedynie mgła ogranicza widoczność.

Idziemy najpierw wąską asfaltową drogą, delikatnie pod górę. Po kilku minutach odbijamy z niej w lewo na drogę polną, a po dalszych paru minutach wchodzimy do lasu. Trzeba uważać na kamienie, które miejscami są oblodzone. Droga polana wiedzie nieco bardziej stromo pod górkę, ale czasem na krótko wypłaszacza się, a nawet w jednym miejscu chwilę opada. Po ostrym zakręcie w lewo zaczyna się znacznie większa stromizna, po zboczach Suchego Gronia.

Kilka minut po godzinie 10.00 dochodzimy do połączenia ze szlakiem niebieskim, przychodzącym tu ze Skawicy. Niebieskie znaki towarzyszą nam do Hali Kucałowej. Wbrew wcześniejszym spostrzeżeniom, na wyższych wysokościach coraz bardziej uwydatnia się zimowa aura. Piękną, aczkolwiek nie w pełni zimową szatę przybrały tu drzewa. Ich gałązki bieleją oprószone śniegiem, pozbawione typowej dla zimy puchowej kołdry śnieżnej. Tu też na szlaku pojawiają się mini lodowce spływające w dół. Bez raków przejście tych zlodowaceń jest bardzo trudne.

Gałązki drzew bieleją oprószone śniegiem. Gałązki drzew bieleją oprószone śniegiem. Mini lodowce spływające po szlaku.
Mini lodowce spływające po szlaku.

O godzinie 10.40 ukazuje się przed nami w pięknych zimowych barwach Hala Kucałowa. Mgła tu gęsta i nieco większy ruch powietrza, bardziej mroźnego, szczypiącego w palce dłoni, gdy ściągniemy rękawiczki. Krzaczasta roślinność wprost ujawnia występujące tu silne wiatry oraz ich kierunek. Sterczące wysokie trawy i gałązki na drzewach okryte są szerokim (2-3 centymetrowym) śnieżno-lodowym pióropuszem odchylonym w kierunku zawietrznym. Widoki wokół są bardzo urzekające, choć w żadnym przypadku nie mają nic wspólnego z tzw. rozległymi panoramami górskimi. Hala Kucałowa przez ograniczoną widoczność wygląda dziś jak pustkowie z kępami roślinności. Widok to niesamowity, który skrywa jakąś tajemnicę w oddali, poza zasięgiem naszego wzroku.

Hala Krupowa z kępami roślinności ze śnieżno-lodowym pióropuszem.
Hala Krupowa z kępami roślinności ze śnieżno-lodowym pióropuszem.

Uroki Hali Kucałowej spowalniają nasz marsz do pobliskiego Schroniska na Halu Krupowej. Wchodzimy do niego dopiero o godzinie 11.00. Nie czujemy się specjalnie zmęczeni, ale klimat tego schroniska inspiruje do turystycznej pogawędki. Spędzamy tu aż półtorej godziny, ale nie ma pośpiechu, gdyż mamy odpowiedni zapas czasu.

Przy Schronisku PTTK na Hali Krupowej.
Przy Schronisku PTTK na Hali Krupowej.

O godzinie 12.30 wychodzimy ze Schroniska na Hali Krupowej i znowu zmierzamy na ujmującą Halę Kucałową, po czym skręcamy na zachód ku najwyższemu szczytowi Pasma Policy - Policy. Trzymając się czerwonych i zielonych znaków wspinamy się najpierw zboczem Złotej Grapy (1242 m n.p.m.). Mijamy jej wierzchołek i o godzinie 12.55 rozstajemy się ze znakami zielonymi, którymi można zejść do centrum Zawoi. Z kolei nasz szlak niebawem biegnie wzdłuż granicy rezerwatu przyrody im. prof. Zenona Klemensiewicza z wysokogórskim borem świerkowym zachowanym w stanie naturalnym. Jest to wspaniała gęstwina lasu, w której czujemy się, jakbyśmy byli pierwszymi przechodzącymi tędy ludźmi. Próchniejące konary leśne i panująca tu niesamowita cisza wywołują w nas poczucie zupełnej izolacji od naszego codziennego świata, w którym nowe zwykle nie pozostawia miejsca staremu, a zgiełk miejski wypełnia niemal każdą oazę ciszy.

Na zboczu Złotej Grapy.
Na zboczu Złotej Grapy. Wzdłuż rezerwatu przyrody z wysokogórskim borem świerkowym.
Wzdłuż rezerwatu przyrody z wysokogórskim borem świerkowym.

Po kilkunastu minutach na południowych zboczach pasma pojawiają się prześwity. Wnet zamieniają się one na niemal otwarta przestrzeń, której przecinają sterczące kikuty drzew. To oznaka, że dochodzimy do najwyższego punktu Pasma Polic.

O godzinie 13.30 mijamy miejsce, w którym do naszego czerwonego szlaku dochodzi szlak niebieski z Przełęczy Zubrzyckiej, a po dalszych paru krokach dochodzimy do rozległego wierzchołka Policy - 1369 m n.p.m. Kiedy przechodziliśmy tędy ostatni raz, w jesiennej aurze, na południu dominowała Królowa Beskidu - Babia Góra. Dziś nie widać nawet najsłabszego zarysu Babiej. Wygląda to tak jakby pasma górskie pogrążyły się w zimowym śnie, okryte śniegiem i spowite mgłą.

Na wierzchołku Policy nie widać dziś nawet najsłabszego zarysu Babiej.
Na wierzchołku Policy nie widać dziś nawet najsłabszego zarysu Babiej.

Nieopodal mijamy krzyż upamiętniający katastrofę lotniczą samolotu PLL LOT, który rozbił się na zboczach Policy w kwietniu 1969 roku. Zginęły wówczas 53 osoby - wszyscy pasażerowi i członkowie załogi. Przyczyny tej katastrofy, były owiane tajemnicą przez ówczesne władze. Przypuszczalnie była ona spowodowana błędami w nawigacji w związku z brakiem odpowiedniego wyposażenia krakowskiego lotniska w sprzęt nawigacyjny. Nieco dalej znajduje się pomnik poświęcony ofiarom tej katastrofy, wybudowany w 2009 roku.

Zaraz potem znowu wchodzimy w gąszcz leśny. Łagodnie obniżamy się w kierunku zachodnim. Znowu ogrania nas bezwietrzna cisza, relaksacyjna dla naszych uszu. Słychać tylko skrzypiący śnieg pod naszymi butami, co nieco peszy nas, a może nawet wzbudza poczucie winy, że zakłócamy tym panującą wokół ciszę. Czujemy się tu odrobinę jak intruzi. Jednak chwilami przystajemy, aby wsłuchać się w tą zupełną głuszę.

Z wierzchołka Policy wchodzimy w gąszcz leśny.
Z wierzchołka Policy wchodzimy w gąszcz leśny. Ogrania nas bezwietrzna cisza.
Ogrania nas bezwietrzna cisza.

Około godziny 14.00 szlak zaczyna się wznosić i po 20 minutach marszu wchodzimy na kulminację Hali Śmietanowej, czyli tzw. Cyl Hali Śmietanowej sięgający wysokości 1298 m n.p.m. Urządzamy sobie krótką, 10-minutową przerwę.

Na Cylu Hali Śmietanowej zbiegają się szlaki turystyczne z różnych stron. Kres naszej wędrówki wyznaczają stąd znaki żółte, kierujące na stronę zachodnią, ku Mosornemu Groniowi. Podążamy za nimi. Po kilku minutach łagodnej wędrówki, szlak nasz zaczyna opadać bardzo stromą ścieżką, niemal na łeb i szyję, bez jakichkolwiek zakosów. Jest tak stromo, że właściwie zsuwamy się bokiem po zbitym śniegu w dół. Łatwo tu wpaść w niekontrolowany poślizg. Niektórzy wędrowcy raki na buty tu zapinają i dzięki temu o swe cztery litery się nie obawiają. Zejście to ma jednakże swój specyficzny urok. Jest takie hermetyczne, tak wąskie, że drzewa po obu stronach ścieżki dostępne są niemal na wyciągnięcie rąk. Z kolei gałęzie tych drzew przykrywają naszą ścieżkę tak nisko, że nierzadko trzeba chylić pod nimi głowę.

Zejście z Cyla Hali Śmietanowej - zsuwamy się bokiem po zbitym śniegu w dół.
Zejście z Cyla Hali Śmietanowej - zsuwamy się bokiem po zbitym śniegu w dół.

O godzinie 14.55 nasza ścieżka wpada wprost na drogę leśną; skręcamy na nią w prawo. Rosnący przy niej las staje się bardziej zróżnicowany - drzewa iglaste ustępują tu nieco miejsca drzewom liściastym. Las ten jest wyższy, ale drzewa rosną tu w znacznie większych odstępach. W prześwitach leśnych zauważamy wciąż utrzymującą się mgłę.

Drzewa iglaste ustępują miejsca drzewom liściastym.
Drzewa iglaste ustępują miejsca drzewom liściastym.

Około godziny 15.10, tuż przed niewielkim wzniesieniem podszczytowym wyprowadzającym na Mosornego Gronia, żółty szlak skręca w prawo i sprowadza do Zawoi Podryzowane, gdzie wędrowcy z naszej grupy turystycznej kończą dzisiejszą piękną wędrówkę.

Z naszą grupą przybyli też w te strony pasjonaci narciarstwa. Spotkać ich można było pokonując wspomniane niewielkie wzniesienie podszczytowe . Z wierzchołka Mosornego Gronia, osiągającego wysokość 1047 m n.p.m., wytyczona jest na południowych zboczach znana w Małopolsce trasa narciarska, posiadającego licencję FIS na rozgrywanie krajowych i międzynarodowych zawodów narciarskich. Wzdłuż tej trasy funkcjonuje krzesełkowa kolej linowa, łącząca wierzchołek Mosornego i Zawoję-Policzne. I właśnie w tej części Zawoi, zwanej Policzne, narciarze oraz część piechurów zakończyła swoje spotkanie z tutejszymi górami.

Zawoja-Policzne.
Zawoja-Policzne.

Przyznać trzeba, że Pasmo Polic sprawiło nam dziś niespodziankę. Czuliśmy się tu tak, jakbyśmy byli na nim po raz pierwszy, a przecież byliśmy tu niecałe 5 miesięcy temu. Nie planowaliśmy tak prędkiego powrotu. Nasze niedawne plany skierowane były ku zupełnie innym szlakom górskim, których nie dotknęły jeszcze nasze stopy (a właściwie buty), a takich szlaków w naszym przypadku jest jeszcze wiele, wiele, wiele i jeszcze trochę. Jest to jednocześnie nasz pierwszy powrót na przebyty wcześniej szlak i do tej pory nie sądziliśmy, że takie ponowne spotkanie może być tak bardzo interesujące oraz sprawiać tak wiele przyjemności i satysfakcji. Aura odmieniła nie do poznania plenery zapamiętane z jesieni i wszystko znów emanowało jakąś oryginalną nowością. Jednak nawet gdyby nie to, to i tak mieliśmy gwarancję znakomitej wyprawy górskiej dzięki ponadprzeciętnej atmosferze turystycznej, jaką zawsze zapewnia nasza sprawdzona grupa wędrowców, z którymi mieliśmy przyjemność wspólnego wędrowania.

Dziś już wiemy, że warto wrócić na poznane już szlaki i chętnie to zrobimy jeszcze raz, pewnie jeszcze w tym roku podczas kolejnego 57 Zlotu Turystów Górskich na Hali Krupowej, ale to będzie już inna historia. Tymczasem już jutro mamy inny uroczysty dzień:

Dorota i Marek Szala


Jak to uczcić? Kto opisze?
Urodziny ma bard Zbyszek!
Choć z Nim mierzyć się nie mogę
i choć czuję w duszy trwogę
z serca życzę ile mogę,
żeby zdrówko Ci służyło,
żeby w życiu łatwiej było,
by Cię dzieci szanowały,
wnuki za wzór zawsze miały,
by Anusia Cię kochała,
na wycieczki zabierała-:)
by wódeczka nie szkodziła,
a pogoda zawsze dobra była.
Żyj nam Zbyszku długie lata
i chodź z nami na skraj świata.
Tyle i jeszcze wiele, wiele...
życzą Ci Twoi ze szlaku przyjaciele.

Dorota Szala

Linia
Relacja fotograficzna - Renata Martemianow
Relacja fotograficzna - Zbigniew Sieja
Relacja fotograficzna - Marek, Dorota i Elżbieta Szala
Linia
Powrót
copyright