kontur (2 kB)

Słowacja
Oravsky Podzamok - Kubinska Hola

14 maja 2011 r.

Linia
Kierownik wycieczki: Andrzej Sieja
Pogoda: wiosenna

Mapka Linia

Trasa Górska:

Linia

Śladami orawskich władców i kubińskich pasterzy

Dawno, dawno temu, dużo wcześniej przed nami, przybył na te ziemie pewien rycerz o imieniu Marek, a widząc skałę, tą samą przed którą my dziś stoimy, pomyślał, że nawet gdyby potrzebował pomocy diabła, to wybuduje tu zamek. W tym momencie usłyszał głos, który zaoferował mu pomoc, a jak się domyślacie był to głos diabła. Jednak jak to z niejednym czartem już bywało, pomoc w spełnieniu marzeń Marka nie miała być za darmo. Marek musiał podpisać cyrograf na swoją duszę. Początkowo chłopak się wahał, ale ostatecznie zgodził się mając nadzieję, że czartowi nie uda się spełnić wszystkich wymogów umowy. Mówiła ona o tym, że diabeł musi wybudować zamek w ciągu siedmiu dni i siedmiu nocy, i wtedy po siedemdziesięciu latach będzie mógł przyjść po duszę Marka. Szatan zgodził się i z werwą od razu zaczął budowę. Pracował ciężko, znosił głazy całymi dniami i nocami. Głazy potrzebne do budowy musiał przynosić z daleka. Musiał też uważać, aby budowla nie spadła do płynącej poniżej Orawy, bo skała zamkowa była wysoka i nachylona w jedną stronę. Zamek szybko rósł. Widząc to Marek zaczął obawiać się, że jednak przyjdzie mu iść do piekła, i zaczął modlić się do Pana Boga, aby go przed tym uchronił. Diabeł cieszył się, że przysporzy piekłu jeszcze jedną duszyczkę. Gdy kończyła się ostatnia noc, twierdza była już prawie gotowa. Został jeszcze jeden głaz do wniesienia, ale nagle rozległo się pianie koguta, oznajmiające ranek ósmego dnia. Dusza Marka została uratowana. Wściekły diabeł wrzucił ów kamień do rzeki, gdzie pozostał aż do dziś. Ludzie nazwali go Markową Skałą, a budowę zamku Marek dokończył własnymi siłami.

Stoi on po dziś dzień, kpiąc z praw fizyki na 112-metrowej wapiennej skale ponad lustrem rzeki Orawy, na bezwzględnej wysokości 520 m n.p.m. - Zamek Orawski (słow. Oravský hrad), z węgierska zwany Árva vára. Kiedy powstał - nikt tego nie wie. Pierwsze wzmianki pojawiają się o nim w roku 1241. Był stanicą strzegącą traktu wojennego i handlowego do Polski.

Historia Orawskiego Zamku ma niezwykle bogatą treść, z rodowodami węgierskimi, słowackimi, ale też i polskimi. Samych właścicieli miał ponad dwudziestu. Sporo by można pisać o historii tego zamku, dlatego też odsyłamy zainteresowanych czytelników do innych internetowych źródeł.

Pod zamkową skałą rozwinęła się wieś Orawskie Podzamcze (słow. Oravský Podzámok) - najstarsza miejscowość regionu, w której rozpoczynamy naszą wędrówkę po słowackiej Orawie. Dziś Zamek Orawski jest największą atrakcją wśród zabytków regionu. Tutaj też kręcono jeden z pierwszych horrorów "Nosferatu - symfonia grozy" Friedricha Wilhelma Murnau. Był planem zdjęciowym wielu czechosłowackich i słowackich, ale także polskich filmów. Kręcono tutaj m.in. serial "Janosik" (którego bohater pochodzi faktycznie z Orawy), a także polski serial biograficzny z roku 1989 roku pt. "Kanclerz".

Orawski Zamek
Orawski Zamek

Zwiedzanie rozpoczynamy stromym podejściem pod renesansową bramę, którą przekraczamy o godzinie 1050 pod opieką słowackiego przewodnika. Za bramą przechodzimy przez drugą bramę ze zwodzonym mostem i tunelowym przejściem, w którego sklepieniu znajdują się otwory służące kiedyś do polewania nieproszonych gości gorącą smołą. Tunel ten doprowadza nas do trzeciej bramy, którą wchodzimy na baśniowy dziedziniec dolnego zamku. Stąd wchodzimy do Pałacu Jerzego Thurzy, w którym zwiedzamy galerię zamkową i saloniki. W pierwszym pomieszczeniu wita nas Biała Dama z odciętą prawą dłonią, podobno straciła ją wstawiając się za służącym, którego chciał ukarać jej mąż.

Bajkowy dziedziniec dolnego zamku
Bajkowy dziedziniec dolnego zamku

W kolejnym pomieszczeniu wśród galerii obrazów dostrzegamy tajemnicze lustro. Podobno, gdy kobieta przejrzy się w nim będzie zawsze piękna, ale z charakteru okropna. Prawie w każdym z pomieszczeniu oglądamy oręż i wyposażenie wnętrz. Potem przechodzimy przez kolejne komnaty i saloniki.

W Pałacu Jerzego Thurzy
W Pałacu Jerzego Thurzy

Stąd wychodzimy na taras widokowy na okrągłej bastei, z którego rozpościera się ładny widok na okolicę. Widać stąd w pełnej okazałości dziedziniec zamku dolnego. Z tego tarasu wchodzimy do położonego w zamku średnim Pałacu Macieja Korwina (wybitnego króla węgierskiego). Atrakcją są tutaj sala rycerska i sala herbowa.

W Pałacu Macieja Korwina.
W Pałacu Macieja Korwina.

Z sal wyszliśmy na górny dziedziniec zamkowy, otoczony wysokimi, drewnianymi krużgankami. Z dziedzińca tego schodami wspinaliśmy się do kolejnych poziomów zamkowych. Tutaj oprócz eksponatów historycznych, mamy ekspozycję przyrodniczą i etnograficzną zamku. Z eksponatów historycznych najbardziej zaskakującymi okazały się nader krótkie łóżka w pomieszczeniach sypialnianych. Okazuje się, że członkowie rodziny władającej zamkiem mieli tylko po 165 cm wzrostu, co jednak nie zmienia faktu, że byli uważani za ludzi postawnych. Z dziedzińca zamku średniego dostajemy się też do Pałacu Jana z Dubovca, który zamieszkiwali szlacheccy obywatele zamku.

W Pałacu Jana z Dubovca.
W Pałacu Jana z Dubovca.

Z najwyżej położonych pomieszczeń zamku średniego zaczęliśmy wspinać się dalej, tym razem przytulonymi do skały stopniami, gdzie stoi najwyższa i zarazem najstarsza część warowni. Jednak ze względów bezpieczeństwa wejście do zamku górnego jest zamknięte (obecnie trwają tam prace konserwatorskie). Nam przyszło zadowolić się widokami spod wejścia do tej cytadeli. U stóp mieliśmy dolinę rzeki Orawy, wraz z miasteczkiem. W oddali majaczyły szczyty okolicznych masywów górskich.

Majestatyczny widok zamku na wysokiej skale, jaki widzimy z dołu nie ma sobie równych. Ten z góry utwierdza nas w przekonaniu, że to prawdziwa twierdza nie do zdobycia, co potwierdziła historia. Zamek nigdy nie został zdobyty siłą, a tak naprawdę nie miał zbytnio okazji udowodnić swojej przydatności. Mury zamku są niemal idealnie dopasowane do krawędzi skały, tak, że żaden napastnik nigdy nie miał szans dotarcia pod właściwy mur. Dlatego też nietypowa jest zabudowa obronna najwyższej części zamku, która zupełnie pozbawiona jest donżonu, stanowiącego ostatnie miejsce oporu.

Cytadela.
Cytadela.

Z najwyższego dostępnego do zwiedzania punktu schodzimy z powrotem w dół po stopniach skalnych, na dziedziniec zamku średniego, i dalej przejściami zamkowymi na dziedziniec zamku dolnego. Tutaj zwiedzamy jeszcze kaplicę zamkową z XVII wieku, z pięknym ołtarzem i wyposażeniem. W jego podziemiach znajdują się grobowce osobistości związanych z zamkiem.

Ołtarz w kaplicy zamkowej.
Ołtarz w kaplicy zamkowej.

Na tym kończymy zwiedzanie niezwykłego Zamku Orawskiego. Schodzimy do Orawskiego Podzamcza, przechodząc kolejno trzy zamkowe bramy. Orawskie Podzamcze wraz z zamkiem było niegdyś, ważnym ośrodkiem administracyjnym całego regionu. Mieszkańcy Orawskiego Podzamcza stanowili wtedy w większości służbę zamkową i zamkowych rzemieślników. Funkcjonował tu wtedy tartak, browar, młyn, folusz, a nawet młyn produkujący proch strzelniczy.

W drodze do autokaru zatrzymujemy się jeszcze chwilkę nad główną rzeką historycznej krainy Słowacji o takiej samej nazwie Orawa. Wypływa ona ze sztucznego jeziora Oravska priehrada, które napełniają rzeki Czarna Orawa i Biała Orawa.

O godzinie 1240 wyjeżdżamy z Orawskiego Podzamcza. Kolejnym naszym celem jest centralna część Magury Orawskiej, w której znajdują się jej najwyższe szczyty: Min ol (1394 m n.p.m.) i Kubínska hola (1346 m n.p.m.). Część ta zwana jest Pasmem Kubińskiej Hali. Od wschodniej części Magury Orawskiej, pasmo Kubińskiej Hali oddziela dość głęboka, wyraźna przełęcz Príslop (808 m n.p.m.), na której o godzinie 1255 rozpoczynamy wędrówkę. Czerwony szlak wyprowadza nas z przełęczy od razu dość szybko w górę. Ścieżka leśna chwilami pokryta jest szeleszczącymi liśćmi, a niekiedy, w bardziej nasłonecznionych fragmentach obrośnięta zieloniutką trawą. Słonce zaczyna przygrzewać, unosi się trochę parne powietrze, ale ogólnie jest bardzo przyjemna aura. Wspinaczka nie jest nazbyt męcząca i o godzinie 1330 jesteśmy już na grzbiecie pasma.

Nasłoneczniony fragment podejścia na Kubińską Halę. Nasłoneczniony fragment podejścia na Kubińską Halę.

Ścieżka nasza biegnie do teraz przeważnie dość szeroką, trawiastą przecinką leśną, nagrzewaną promieniami słonecznymi. Kurtki lub polary lądują w plecakach. Las jest tu bardzo gęsty, zdominowany górnoreglowymi świerkami, co świadczy o surowości występującego tu klimatu. Faktycznie panuje tu swego rodzaju dzicz i spotkać tu można nawet największe karpackie drapieżniki: niedźwiedzia brunatnego, rysia, czy też wilka.

Czasem nasz szlak wybiega na polany odsłaniające szeroki grzbiet Kubińskiej Hali, głownie na płytkich przełęczach na lekko pofalowanym grzbiecie Kubińskiej Hali. Takie miejsca przypominają o dawnej gospodarce pasterskiej mieszkańców Kubina. Polany opadają łagodnymi północnymi zboczami Kubińskiej Hali. Strona południowa, którą wchodziliśmy na grzbiet pasma, jest zdecydowanie bardziej stroma i jednocześnie gęsto zarośnięta drzewami.

Na jednej z rozległych polan Kubińskiej Hali.
Na jednej z rozległych polan Kubińskiej Hali.

Gdy ścieżka wznosi się bezpośrednio na szczyt Kubińskiej Hali, zbliża się do krawędzi południowego zbocza bardzo stromo opadającego w kierunku Dolnego Kubína. Dzięki temu pojawia się piękna panorama na miasto i wznoszące się za nim imponujące szczyty Gór Choczańskich, z dominującym Wielkim Choczem. Szkoda, że powietrze ogranicza widoczność i nie widać wszystkiego tak jak byśmy chcieli.

Mały czerwony szlak kubiński i duży czerwony szlak kubiński
Mały czerwony szlak kubiński i duży czerwony szlak kubiński

O godzinie 1510 przechodzimy przez rozległy szczyt Kubínska ho>a (1346 m n.p.m.) - to drugi co do wysokości szczyt Magury Orawskiej. Na skraju wyjątkowo tutaj urwistych północnych zboczy pojawia się kosodrzewina. Dalej ścieżka opada łagodnie na płytką przełęcz Kubínska ho>a, na wysokość 1300 m n.p.m. Znika las, a na rzecz niewielkich grup młodych świerków, porozrzucanych na trawiastych połaciach przełęczy i wznoszącego się za nią zbocza kolejnej góry.

Na szczycie Kubínska hoľa (1346 m n.p.m.); w tle szczyty Gór Choczańskich.
Na szczycie Kubínska ho>a (1346 m n.p.m.); w tle szczyty Gór Choczańskich.

Siodło przełęczy mijamy około godziny 1520 i szybkim krokiem, bez specjalnego wysiłku zbliżamy się do najwyższego szczytu Magury Orawskiej Min ol, wznoszącego się na wysokość 1392 m n.p.m. Sam wierzchołek jest mocno zarośnięty drzewami. Po minięciu znajdującego się w jego pobliżu masztu antenowego oraz górnej stacji wyciągu narciarskiego, wchodzimy w krótki odcinek gąszczu drzew i po chwili, o godzinie 1545 zdobywamy szczyt.

Tu oczywiście robimy sobie tradycyjną przerwę, bo choć niebo pokrywa szczelna zasłona chmur to nadal jest dość ciepło. Na północy widać ciemniejsze chmury, ale raczej nie wieszczą dużych opadów.

O godzinie 1600 zaczynamy schodzić w dół, z powrotem w kierunku przełęczy Kubínska ho>a, jednak nie do najniższego jej punktu, ale na wysokość 1325 m n.p.m., gdzie znajduje się skrzyżowanie czerwonego szlaku ze niebieskim. Stąd niebieskim szlakiem schodzimy po południowych zboczach Kubińskiej Hali w kierunku Dolnego Kubina, w pobliżu popularnych nartostrad. Szlakiem tym dochodzimy do jedynego schroniska na obszarze całej Magury Orawskiej, zwaną ze słowackiego Chatą na Kubínskej holi.

Schronisko turystyczne pod Kubińską Halą znajduje się na wysokości 1096 m n.p.m. Tą wysokością, o godzinie 1700 zamykamy dzisiejszą wędrówkę górską. Wszystko dzięki, naszemu kierowcy, który wyjechał po nas pod samo schronisko. W schronisku spędzamy kilkadziesiąt minut, by zaspokoić głód i pragnienie. Przy okazji wspominamy i podsumowujemy przebytą trasę.

Chata na Kubínskej holi - tu kończymy wędrówkę.
Chata na Kubínskej holi - tu kończymy wędrówkę.

Nie była ona trudna, a tym samym nie nastręczała żądnych poważnych trudności. Przez większą część dała nam relaksacyjną wędrówkę leśną. Jednak występujące od czasu do czasu punkty widokowe przypominały nam, że mimo wszystko jesteśmy wysoko w górach. Wędrówce sprzyjała pogoda, choć zasięg panoram z miejsc widokowych ograniczała przejrzystość powietrza. Jednak nie tylko piękne widoki przywiodły nas tutaj, ale także klimat przyjemnej wędrówki górskiej, jaki zgotowali nam kolejny raz członkowie i sympatycy Klubu Turystyki Górskiej. W sercu pozostaje radość i satysfakcja z przebytej trasy, a w duszy pozytywna energia i siła na najbliższe dni.

Dorota i Marek Szala

Linia

Wycieczka na Słowację już odbyła się.

Zamek Orawski

Zwiedzanie Zamku Orawskiego było bardzo ciekawe, przypomnienie trasy na Mincol (w moim przypadku) w ładnej pogodzie, to też nowe doświadczenie. Sprawozdanie i opis wycieczki interesująco i wyczerpująco przedstawił Marek i Dorota Szala. Ja tylko dodam parę słów o uroczystości jaka odbyła się na szczycie - Mincole. Jest to bardzo ważne wydarzenie dla Klubu Turystyki Górskiej "Wierch".

Na tej wycieczce licznie stawili się członkowie naszego klubu. Oczywiście nie tylko. Autobus który wiózł uczestników, był wypełniony do ostatniego miejsca. Zainteresowanie wycieczką było bardzo duże. Wśród klubowiczów były osoby, które do klubu należą od niedawna. Jak to już mamy w zwyczaju, nowi członkowie otrzymują uroczyście klubową legitymację i znaczek, albo w ciekawym miejscu, albo na szczycie góry. Tym razem najwyższym zdobytym punktem wycieczki był szczyt Mincol (1392 m n.p.m.) w Paśmie Kubińskiej Holi i tam właśnie odbyła się ta ceremonia. Osoby, które zostały uhonorowane "symbolami" Klubu Turystyki Górskiej "Wierch" to: Elżbieta, Joanna, Dorota, Aleksandra, Marek, Mariusz.

Serdecznie wszystkim gratulujemy i bardzo cieszymy się, że kolejne osoby chcą z nami czynnie spędzać czas i brać udział w działalności klubu. Chętnych, którzy jeszcze chcą w naszym towarzystwie wędrować i poznawać stare i nowe miejsca, serdecznie zapraszamy.

Dziękuję
Agata Karwowska

Linia
Relacja fotograficzna - Dorota i Marek Szala
Relacja fotograficzna
Linia
Powrót
copyright