W Karpatach Wschodnich, na południowy wschód od naszych Bieszczadów leżą dwa pasma górskie, które upodobali szczególnie polscy przedwojenni turyści. Jedno to Czarnohora z najwyższym szczytem Howerlą (2061m) i drugie to Gorgany z Sywulą (1818m). Czarnohora bardzo przypomina Bieszczady, z pięknymi widokami, trawiastymi grzbietami - jest obszarem licznie odwiedzanym przez polskich turystów. Niższe Gorgany są trudniejsze, wymagają pokonywania długich, mało uczęszczanych szlaków, dobrych map lub przewodnika. Gorgany, w porównaniu do innych pasm górskich, to niemal dżungla.
Kierownik wycieczki: | Eugeniusz Halo |
1 dzień Wyjazd z Krakowa Przejazd trasą: Tarnów - Rzeszów - Medyka - Lwów |
2 dzień [śniadanie ] - zwiedzanie Lwowa z przewodnikiem około 6 godzin - przejazd na miejsce zakwaterowania, obiadokolacja, nocleg |
3 dzień Śniadanie, wycieczka górska w Czarnohorze: Zaroślak - Rebra (2001 m n.p.m.) - Jeziorko Niesamowite - Howerla (2061 m n.p.m.) - Zaroślak [czas przejścia ok. 8.00 godz.], obiadokolacja, nocleg. |
4 dzień Śniadanie, wycieczka górska na Połoninę Kostrzyca (1586 m n.p.m.), wg M. Orłowicza najpiękniejsza panorama Czarnohory [czas przejścia ok. 7.00 godz.], obiadokolacja, nocleg |
5 dzień Śniadanie, wycieczka górska w Gorganach: Polanica - Przełęcz Krzyżówka (1100 m n.p.m.) Syniak (1665 m n.p.m.) - Chomiak (1541 m n.p.m.) - Polanica [czas przejścia ok. 8 godz.], obiadokolacja, nocleg. |
6 dzień Śniadanie, wycieczka górska: Dżembronia - Smotrec (1896 m n.p.m.) - Pop Iwan "Biały Słoń" (2020 m n.p.m.) - Uchaty Kamień - Dżembronia [czas przejścia ok. 9 godz.], obiadokolacja, nocleg |
7 dzień śniadanie, wycieczka górska: Osmołoda - Sofera (1222 m n.p.m.) - Matachów (1507 m n.p.m.) - Wysoka (1803 m n.p.m.) - Ihrowiec (1804 m n.p.m.) - Przełęcz Borewka - Jala [czas przejścia ok. 9,5 - 10 godz.], obiadokolacja, nocleg. |
8 dzień Śniadanie, wycieczka górska: Łazeszczyna - Turbaza Koźmieszczyk - Przeł. Harmanieska (ok. 1550 m n.p.m.) - Pietros (2020 m n.p.m.) - Szumnieska - Stacja Naukowa Uniwersytetu Lwowskiego - Kwasy [czas przejścia ok. 9 godz.], obiadokolacja, nocleg. |
9 dzień Śniadanie, wyjazd w drogę powrotną do kraju. |
Nareszcie upragniony dzień wyjazdu nadszedł. Każdy z wielka ciekawością chciał odkryć region, który kiedyś należał do naszego kraju. Zatem późnym wieczorem wyjeżdżając z Krakowa w duchu można było krzyknąć "Witaj przygodo!"...
Ukraina przywitała nas ciepłymi promieniami słonecznymi. Droga do Lwowa obfitowała w liczne naturalne progi zwalniające. Zwiedzanie Lwowa zaczęliśmy z naszą panią przewodnik od Cmentarza Łyczakowskiego. Jest to ogromna nekropolia zajmująca 42ha z około 300 tysiącami mogił. Znajdują się tu nagrobki wielu wybitnych osobistości jak Marii Konopnickiej, Stefana Banacha, Władysława Bełzy, Artura Grottgera. Od 1990r Cmentarz został uznany za Historyczno-Kulturalny Rezerwat. Częścią tej ogromnej Nekropoli jest również Cmentarz Obrońców Lwowa. Często nazywany jest Cmentarzem Orląt, gdyż spośród pochowanych tam prawie 3 000 żołnierzy, większość to młodzież szkół średnich i wyższych oraz inteligencja. Następnie wspięliśmy się na kopiec Unii Lubelskiej (413 m.n.p.m. ) skąd podziwialiśmy piękną panoramę na miasto i okolice. Fenomenem Lwowa jest niezwykłe bogactwo zabytków, jest to istne miasto świątyń. W samym centrum możemy znaleźć wiele świątyń różnych religii. W 1998 roku Stare Miasto zostało wpisane na Listę Światowego dziedzictwa UNESCO. Zwiedziliśmy również zabytkową Aptekę-muzeum w rogu Rynku (przy ulicy Grodzickich i Dominikańskiej). Jest to jedna z najstarszych lwowskich aptek (czynna od 1774 r.), pełniąca tę funkcję także obecnie. Przechadzając się po rynku, prospekcie Swobody i uliczkach mogliśmy poczuć magię tego miasta, cofnąć się o 100 lat do tyłu. Tu nie potrzebna jest nowoczesność. Opera Lwowska przebija pod każdym względem naszą Krakowską Operę. Po ponad 6 godzinnym zwiedzaniu mieliśmy chwile wolnego by spróbować przysmaków regionalnej kuchni. O 18 ruszyliśmy w stronę Polanicy Popowiczowskiej, późnym wieczorem dotarliśmy na miejsce.
Pełni optymizmu choć troszeczkę niewyspani zaraz po śniadaniu wyruszyliśmy w trasę. Naszym celem było zdobycie dwóch szczytów w Gorganach Chomiaka 1542 m.n.p.m i Syniaka 1665 m n.p.m. Niebo było bezchmurne. Przez około godziny spacerowaliśmy drogą po czym wyszliśmy na szlak. Charakterystyczne dla tej trasy jak i dla całych Gorganów są liczne rumowiska skalne. Rumowiska te powstają głównie na skutek mechanicznego wietrzenia skał. Góry te są zbudowane z piaskowców, które łatwo przepuszczają wodę, w czasie obniżania się temperatury, wody zamarzają, zwiększają swoja objętość i rozsadzają skały. Sama nazwa tych gór wzięła się od rumuńskiego słowa gorgane czyli "kamienie na górze". Tak więc spacerowaliśmy czerwonym szlakiem zakosami, przez piękny las a później wśród kosodrzewiny. Ostatnie część szlaku pokonaliśmy po rumowisku skalnym i dotarliśmy pod figurę Matki Boskiej na szczycie Chomiaka. Postawiono ją w sierpniu 2006 roku. Z Chomiaka rozciąga wspaniała panorama.
Podziwiać mogliśmy połoniny Świdowca, oraz Czarnohorę z wyraźnymi wierzchołkami Howerli i sąsiadującego z nią Pietrosa. Następnie zeszliśmy na połoninę Chomiakowską gdzie zrobiliśmy sobie krótki odpoczynek a następnie ruszyliśmy na Syniak.
Droga powrotna z Syniaka była czystą improwizacją, gdyż schodziliśmy przez strome zbocze z rumowiskiem , wśród wysokich traw, kosodrzewin, lasu, wzdłuż potoku. Po prostu wyznaczaliśmy nowy szlak, to nie była zwykła wycieczka, to co przeszliśmy to prawdziwy treking górski! Przeciskanie się między powalonymi drzewami, skakanie z kamienia na kamień po potoku. Wyprawa dostarczyła każdemu uczestnikowi mocnych wrażeń. Natura wynagrodziła nam ten wysiłek pięknym zachodem słońca...
Kolejny dzień wita nas słonecznie. Dziś naszym celem była HOWERLA 2061 m.n.p.m. Najwyższy szczyt Ukrainy. Po obfitym śniadaniu wyjeżdżamy o 7.40 do Zaroślaka. Jechaliśmy wzdłuż rzeki Prut, przez miejscowość Worochta, w której znajduje się ośrodek sportu ze skoczniami i salami rehabilitacyjnymi. Droga na terenie parku narodowego jest w opłakanym stanie. Z Zaroślaka podążaliśmy niebieskim szlakiem, bardzo szybko wyszliśmy z lasu i mogliśmy się podziwiać piękne widoki. Szlak bardzo dobrze oznakowany, po drodze mijaliśmy wiele osób które podążały na szczyt o dziwo dużo z nich wybrało się na Howerlę w adidasach, klapkach a nawet w lakierkach(!). W południe zdobyliśmy szczyt, dzień był upalny, a delikatny wiaterek i malownicze widoki zrekompensowały nam wszelkie trudy. Na szczycie oficjalnie wręczono legitymacje i odznaki nowym członkom klubu Wierch: Michałowi i Mirkowi.
Następnie odbyła się narada którym szlakiem należy zejść, po kilku minutach najmłodszy uczestnik wycieczki Łukasz zorientował się,że schodzimy zła stroną, ku uciesze niektórych zawróciliśmy i zdobyliśmy szczyt Howerli po raz drugi. Droga powrotna przebiegała już bez zakłóceń. Po zejściu do Zaroślaka pojawiły się liczne stragany z pamiątkami, jednak dominowały tam tandetne i mało oryginalne pamiątki. Większość wolała skosztować legendarnego kwasu. Powrót do ośrodka zakłócili tzw celnicy czyli krowy które spacerowały sobie po ulicy i nie miały ochoty ustąpić miejsca autokarowi. Jak to kierowca ujął droga była zaminowana. W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się przy odnowionej cerkwi w Worochcie. Cały autokar jak Japończyki wyskoczył i robił zdjęcia obiektowi. Przez cały dzień słońce nam dopiekało, czego efektem były spieczone karki i ramiona. Po kolacji odbył się wieczorek integracyjny. Młodsi z podziwem patrzyli na talenty taneczne starszych kolegów i koleżanek.
Dla odmiany nie obudziło nas słońce, a pochmurne niebo. Naszym celem był dzisiaj Pop Iwan 2028 m.n.p.m. Podróż autokarem dostarczyła nam wielu wrażeń, ponieważ przejeżdżaliśmy przez tereny zniszczone przez powódź, kiedy to wylała rzeka Czeremosz w 2006 roku. Przejeżdżaliśmy po prowizorycznych drewnianych kładkach, wąskich kamienistych drogach, a nawet nad niebezpieczną przepaścią. Po półtorej godziny dojechaliśmy do Dżembronii, skąd wyruszyliśmy na podbój Popa Iwana. Słonko wyszło zza chmur i zaczęło dopiekać w nasze spieczone karki i ramiona. Szlak prowadził przez malownicza okolicę: mijaliśmy stare drewniane chatki, pastwiska, wodospad, liczne małe potoki, ostańce skalne, które uatrakcyjniały widoki. Po kilkugodzinnej wędrówce dotarliśmy na Popa Iwana. Na szczycie znajdują się ruiny obserwatorium astronomicznego. Jednak ani widoki ani obserwatorium nie dostarczyły takiej radości jak arbuz, który wynieśli bracia Grzesiek i Paweł. Arbuz był bardzo ciężki ale za to soczysty i smakował wyjątkowo. Następnie udaliśmy się na Smotrec 1896 m.n.p.m, tam przy pięknie eksponowanych skałach zrobiliśmy kolejny postój. W drodze powrotnej mogliśmy oglądać piękną panoramę na okolicę. Po zejściu do Dżembronii cała wycieczka oblegała miejscowy sklep. Panowie zagadywali właścicielkę sklepu czy by nie chciała oddać córki w rękę któregoś z przystojnych polskich kawalerów. Niestety transakcja nie doszła do skutku. Teraz czekał nasz powrót tą ekstremalna drogą. Do kierowcy doszło jakiego wyczynu dokonał rano i teraz przy prowizorycznym drewnianym moście musieliśmy wysiąść i przejść pieszo dla bezpieczeństwa. Kierowca założył okulary przeciwsłoneczne i powiedział "nie patrzę". Nic nikomu się nie stało. Dalej podróż przebiegała spokojnie no może poza poruszeniem jakie wywołała przydrożna reklama, na której piękne kobiece kształty reklamował beton (?!)
Dziś mieliśmy zamiar zdobyć szczyt Pietros 2020 m n.p.m. przejeżdżaliśmy przez przełęcz oddzielającą Gorgany od pasma Czarnohory, wzdłuż rzeki Czarna Cisa. W miejscowości Łazeszczyzna skręciliśmy z drogi głównej w ubita drogę pełną dziur. Okoliczna ludność wychodziła z domów, przerywała prace w zagrodach by zobaczyć co to za szaleńcy jadą po tej drodze. O godzinie 9.00 wyruszyliśmy szlakiem żółtym, który potem zmienił się na czarny a na mapie był oznaczony jako czerwony... no cóż takie rzeczy to tylko na Ukrainie. Wędrując lasem nasi grzybiarze mogli zbierać dorodne okazy. Na wysokości 1280 m n.p.m. zrobiliśmy sobie dłuższą przerwę. Miałam okazje skosztowania górskich malin, które były bardzo soczyste i orzeźwiające. Pan Janusz częstował landrynkami. Pożywieni i zregenerowani ruszamy dalej. Na Połoninie Hołowczeskiej 1488 m n.p.m. zrobiliśmy grupowe zdjęcie i kontynuowaliśmy wędrówkę.
Podczas trasy często gubiliśmy się i tak było i teraz. Szlak był słabo oznakowany. Po znalezieniu właściwej drogi zaczęliśmy się wspinać na szczyt. Niestety w połowie drogi zaczęło grzmieć, rozpadało się i pojawił się grad. Pogoda była dla nas bezlitosna i musieliśmy zawrócić. Ścieżka którą wychodziliśmy teraz stała się strumykiem, szybko nasze nogi poczuły, że pływają. Gdy deszcz ustał zatrzymaliśmy się by wycisnąć skarpetki i coś przekąsić. Z polany przegoniła nas kolejna porcja rzęsistego deszczu z gradem o średnicy nawet 1cm. Pietros nie został zdobyty ale i tak wycieczka będzie niezapomniana.
Wczorajsza wyprawa zdziesiątkowała ekipę na dzisiejsze wędrowanie, większość nie dosuszyła butów i została w ośrodku. Obiektem do zdobycia była Kostrzyca, grzbiet równolegle położony do Czarnohory. Droga w lesie była błotnista po wczorajszych ulewach. Na połoninie Wesnarka zrobiliśmy sobie przerwę, tam główna atrakcją oprócz widoków były urocze pieski, kolejno przechodzimy przez kolejne połoniny aż dochodzimy do kulminacji szczytu czyli Kostrzycy 1544 m n.p.m. Kostrzyca oferuje najpiękniejsze widoki na najwyższe pasmo górskie w Karpatach Ukraińskich. Wg M. Orłowicza najpiękniejsza panorama Czarnohory. Pogoda nam dopisywała. Zeszliśmy do miejscowości Krasnyk skąd wróciliśmy do ośrodka. Trasa ta była najłatwiejsza ze wszystkich.
Dziś ostatnia górska wędrówka po dzikich szlakach Czarnohory. Naszym celem była Rebra 2001 m n.p.m. wyruszyliśmy z Zaroślaka i szliśmy szlakiem żółtym przez las, zarośnięte kosodrzewiny, trasa była trudna. Po drodze rozkoszowaliśmy się malinami i borówkami. Po wyjsciu na grań ukazały nam się piękne formacje skalne. Część osób zostało na Szpyci 1935 m n.p.m. a wspaniała 19-nastka wyruszyła i zdobyła Rebrę. Rebra znajduje się w środkowej części pasma Czarnohory. W okresie międzywojennym szczyt znajdował się na granicy pomiędzy Polską a Czechosłowacją.
Kolejnym punktem który już cała grupa zdobyła było Jeziorko Niesamowite. Jeziorko leży poniżej głównego grzbietu Czarnohory na wysokości 1750 m n.p.m.W huculskich legendach jezioro miało nie mieć dna, posiadać magiczną moc, pojawiają się również opinie, że kąpiel w jeziorze gwarantuje szybki ożenek... no cóż pożyjemy zobaczymy, kilka osób się tam popluskało.
Pół godziny przerwy nie wystarczyło, aby nacieszyć się widokiem. Czas naglił więc wyruszyliśmy do Zaroślaka. Schodziliśmy żółtym szlakiem, który był wyjątkowo dobrze oznakowany. Zbliżająca się burza tym razem nas dopadła dopiero w autokarze. O 20-stej odbyła się uroczysta kolacja pożegnalna. Po przemowie podsumowującej Prezesa szybko znikł syto zakryty stół a następnie zaczęły się tańce, które trwały do późna w nocy.
I nadszedł dzień wyjazdu. Z żalem opuszczaliśmy to miejsce. Po zrobieniu pamiątkowego zdjęcia odjechaliśmy do nowoczesnego ośrodka narciarskiego Bukovel. Tam mogliśmy podziwiać luksus, który na Ukrainie trudno spotkać. Droga do Polski była długa i wiodła tym razem przez Słowację.
Każdy kto kocha góry i lubi się po nich włóczyć koniecznie powinien poznać Czarnohorę. Znajdzie tu to, czego w Polsce już w żadnych górach nie przeżyje, bo polskie góry są zagospodarowane i na każdym kroku przeszkodą są urzędnicze ograniczenia i zakazy. Ponadto eskapada w Czarnohorę to niskobudżetowe przedsięwzięcie, na które stać prawie każdego Polaka.
Justyna Muzyk
Gdy 4 lata temu, odpoczywając na szczycie Farcaula (1961 m npm) w Karpatach Marmaroskich w Rumunii (a był to mój pierwszy wyjazd zagraniczny w dalszą część Karpat), przewodnik pokazał nam, daleko na horyzoncie majaczące Pasmo Czarnohory i charakterystyczny szczyt Popa Iwana 2028 m npm z ruinami polskiego obserwatorium astronomicznego, wtedy zamarzyłam, że może kiedyś pojadę także na Ukrainę i wyjdę na ten tak polski szczyt? Pogoda wówczas była piękna, wyraźnie było widać szczyt, prawie na wyciągnięcie ręki. Wtedy, tak namacalnie uświadomiłam sobie, jak daleko sięgała granica Państwa Polskiego przed II Wojną Światową, i jak dobrze byłoby dotrzeć tam i poznać ten zakątek świata.
Po 4 latach różnych zawirowań zdrowotnych, zawodowych, szczęśliwie w tym roku udało mi się wziąć wreszcie udział w wymarzonym wyjeździe na Ukrainę i do Lwowa.
Pisząc tę notatkę, każde zdanie mogłabym zaczynać od słowa "wreszcie". Tyle słyszałam różnych opowieści o tym regionie, a teraz sama mogę tego dotknąć, zobaczyć i porównać rzeczywistość z wyobraźnią:
Minęło już kilka dni od przyjazdu do domu, a ja codziennie przechodzę palcem po mapie kolejne trasy, analizując przejścia. Taka wyprawa, we wspaniałym turystycznym gronie, zostawia niezatarty ślad w pamięci. Faktem jest, że kilkudniowe wędrowanie po wysokich i dość wymagających górach, często po kilkanaście godzin dziennie, wyzwala zmęczenie, ale już dziś po odpoczynku byłabym chętna do powtórzenia tej przygody.
Pogoda w czasie naszego pobytu na Ukrainie była wyśmienita (co jest bardzo ważne). Nawet można by narzekać na zbyt dużą dawkę słońca, co niektórzy odczuli na własnej skórze.
Ten rejon Ukrainy ma to do siebie, że po wyjściu na jakiekolwiek wzniesienie, jak okiem sięgnąć, otaczają nas góry, które wydają się nie do przebycia. Tych parę dni, to za mało, żeby przejść choć większą część tego terenu. I całe szczęście, bo zostanie mi dalej marzyć, że tu jeszcze wrócę, że poznam lepiej Gorgany, że jeszcze tyle szczytów jest do zdobycia, że Pietros czeka niezdobyty, że...
Pisząc swoje spostrzeżenia, muszę wspomnieć o najwyższym szczycie Ukrainy - Howerli (2061m npm). Szczyt ten jest ważną, symboliczną górą dla Ukraińców, jak dla nas Giewont, czy dla Słowaków Krywań. Trzeba choć raz w życiu na nią wyjść. I ciągną na nią tłumy ukraińskich turystów, patriotów w takim ubraniu jaki akurat mają. Obuwie to klapki, sandałki, tenisówki, z reklamówką, albo bez prowiantu i wody, od parolatka do staruszka. Nic nie przeszkadza w zdobyciu szczytu, a nas uczy pokory.
Na innych szlakach górskich spotyka się pojedynczych turystów tzw. plecakowych, niosących swój dobytek na plecach a przemieszczających się granią po kolejnych szczytach. Brak schronisk w tych górach, dalekie zejścia do dolin, sprzyjają takiemu wędrowaniu i rozbijaniu namiotu wysoko w górach. Część grupy zapoznała się z polskim traperem, który samotnie, tak właśnie przemierzał Karpaty.
Należy wspomnieć o cudownej przyrodzie, krajobrazach.
Ukraina zapewne rozwija się gospodarczo, ale jej południowo-zachodnie kresy są jeszcze miejscami zachowane bardzo naturalnie, tak swojsko. Łąki i doliny z pasącymi się swobodnie krowami i owcami, bacówki i szałasy stale wykorzystywane na halach i połoninach, naturalne zapachy przyrody, sianokosy i kopki z pachnącym sianem - to klimaty, u nas już rzadko spotykane, ale w naszych umysłach wywołujące wspaniałe wspomnienia z dzieciństwa.
Wiele ciekawych, a nawet niesamowitych miejsc pozostanie w pamięci. Na wspomnienie Ukrainy przejdą przed oczami różne obrazy: a to widoki z Pasma Czarnohory, z kolei Czarnohora widziana z połonin Kostrzycy, przepięknie i ciekawie położone miejscowości np. Dzembronia, dojazdy do tras wyjściowych w góry "trudnymi drogami i mostami" wzdłuż rzek Prutu, Czeremoszu i Cisy, bogactwo lasu, potężne grzyby "prawdziwki" i przyjazne nastawienie do nas tutejszych mieszkańców. Każdy będzie widział inny zapamiętany obraz. I oto chodzi.
Bardzo dziękuję Gieniowi za zorganizowanie tego wyjazdu na Ukrainę, za możliwość zwiedzenia Lwowa i za każdy dzień, gdy starał się pokazać i zaprowadzić w nowe, ciekawe miejsca, nowe szczyty gór Gorganów i Czarnohory.
Dziękuję.
Uczestniczka wycieczki.
Data odbycia wycieczki |
Trasa wycieczki | Nr grupy górskiej wg reg. GOT |
Punktów wg reg. GOT |
Czy przodownik był obecny |
21.08.2011 | Polanica Popowiczowska 870 m.- Błotek 816 m Chomiak 1542 m 12 km 730 m | Ukraina Gorgany | 19 | Tak |
21.08.2011 | Chmiak - Syniak 1665 m - Polanica Popowiczowska 18 km 100 m | Ukraina Gorgany | 19 | Tak |
RAZEM | 38 | |||
22.08.2011 | Parking pod Płasem 1100 m - Zaroślak 1250 m HOWERLA 2061 m 6,5 km 960 m | Ukraina Czarnohora | 16 | Tak |
22.08.2011 | HOWERLA - Zaroślak - Parking pod Płasem | Ukraina Czarnohora | 7 | Tak |
RAZEM | 23 | |||
23.08.2011 | Dzembronia 800 m Uchaty Kamień 1850 m POP IWAN 2028 m 9,8 km - 1320 m | Ukraina Czarnohora | 23 | Tak |
23.08.2011 | POP IWAN - SMOTREC 1896 m. Dzembronia 8,5 km - 136 m | Ukraina Czarnohora | 22 | Tak |
RAZEM | 45 | |||
24.08.2011 | Łazeszczyna 731 m - Kożmieszczyk 873 m - Przełęcz Harmaniewska 1545 m 17,3 km - 814 m | Ukraina Czarnohora | 25 | Tak |
24.08.2011 | Przełęcz Harmaniewska - partia podszczytowa Pietrosa 1850 m Przełęcz Harmaniewska 2 km - 305 m | Ukraina Czarnohora | 5 | Tak |
24.08.2011 | Przełęcz Harmaniewska - Kożmieszczyk 1850 m Łazeszczyna 17,3 km | Ukraina Czarnohora | 17 | Tak |
RAZEM | 47 | |||
25.08.2011 | Przełęcz Bukowiela 969 m Połonina Wesnarka 1378 m - Kostrzyca 1572 m 8 km - 700 m | Ukraina Czarnohora | 15 | Tak |
25.08.2011 | KOSTRZYCA - Hedia - Krasnyk 12 km - 180 m | Ukraina Czarnohora | 14 | Tak |
RAZEM | 29 | |||
26.08.2011 | Parking pid Pacajem 1100 m - Szpyci 1935 m 7 km - 1000 m | Ukraina Czarnohora | 17 | Tak |
26.08.2011 | Szpyci - REBRA 2001 m. - Szpyci 1 km - 80 m | Ukraina Czarnohora | 2 | Tak |
26.08.2011 | Szpyci - Przełęcz Turkulska - Jezioro Niesamowite 1750 m 2 km | Ukraina Czarnohora | 2 | Tak |
26.08.2011 | Jezioro Niesamowite - Zaroślak - Parking 9 km - 70 m | Ukraina Czarnohora | 10 | Tak |
RAZEM | 31 |