kontur (2 kB)

Góry Leluchowskie

i najwyższy szczyt tego pasma – Kraczonik
(zaliczany do Diademu Gór Polskich)

w dniu 11 października 2014 r.

Linia
Prowadzący: Jan Ślazik - Przodownik Turystyki Górskiej
Pogoda: piękna złota jesień
Gory Leluchowskie Linia

Jesień w Górach Leluchowskich

Prognozy zapowiadające piękny, słoneczny i ciepły dzień sprawiły, że jesteśmy nastawieni bardzo optymistycznie na ten październikowy wyjazd.

Naszym zamiarem jest przejście Pasmem Leluchowskim z Leluchowa do Powrożnika z najwyższą kulminacją tego pasma w dwuwierzchołkowym Kraczoniku (936m npm).

Leluchów znany nam jest ze słów piosenki „Starego Dobrego Małżeństwa”, że tam zaczyna się koniec świata a granic pilnują wesołe anioły. Kojarzy się nam więc z cichą, malowniczą, zagubioną wśród gór miejscowością. Tymczasem trafiamy w sam środek tłocznego i gwarnego jarmarku. Chyba więcej tu sklepików wołających reklamami w języku słowackim niż domów. Ale nic dziwnego – przecież do przejścia granicznego jest kilkaset metrów.

Po pokonaniu tłumu sprzedających i kupujących - docieramy do pochodzącej z 1861 roku cerkwi grekokatolickiej pw św. Dymitra, pełniącej obecnie funkcję kościoła filiarnego parafii rzymskokatolickiej w Muszynie. To perełka na szlaku architektury drewnianej z zachowanym wyposażeniem z XVIII wieku. Dzięki uprzejmości tutejszego proboszcza mamy możliwość zobaczenia wnętrza i wysłuchania historii powstania cerkwi, „pisaniu” ikon, historii – czasem tragicznej – tych terenów, współistnienia obok siebie dwóch obrządków tej samej wiary, Tą drogą dziękujemy księdzu proboszczowi za poświęcony nam czas. Otrzymaliśmy zaproszenie przy naszej kolejnej bytności w Leluchowie na kawę. Może będzie kiedyś taka okazja i skorzystamy.

Wracamy na niebieski szlak. Początkowo wśród zabudowań potem odkrytymi łąkami bardzo stromo w górę aż do osiągnięcia skalnej grani Kraczonika. Partie szczytowe są zalesione i nie przedstawiają walorów widokowych. Grań jest skalista i dość eksponowana. Tutaj należy się nam dłuższy odpoczynek. Spożywamy spóźnione śniadanie ciesząc się pogodą. Jeszcze pamiątkowe zdjęcie i schodzimy. Obniżamy się najpierw stromo a potem wygodną drogą leśną. Mijamy zalesiony wierzchołek Zimnego (918 m) i zachodnim zboczem Dubnego (904 m n.p.m.) za znakami szlaku schodzimy wprost do Powroźnika.

Wychodzimy z lasu na rozległe łąki nad wsią. Decydujemy się jeszcze wykorzystać aurę. Odpoczywamy, napawając się widokiem na Powroźnik, szosę i linię kolejową do Muszyny oraz lekko zamgloną Jaworzynę Krynicką. Tą leniwą i sielską atmosferę przerywa nasz nieoceniony prowadzący – Janek Ślazik. Ubiera buty. To znak, że trzeba ruszać dalej. Schodzimy pod cerkiew pw św. Jakuba Młodszego. Niestety – cerkiew jest zamknięta a wyposażenie w konserwacji. Pozostaje podziwianie z zewnątrz tej jednej z najcenniejszych na ziemiach polskich cerkwi.

Wracamy do Krakowa. Nasze oczekiwania co wycieczki się spełniły. Zyskaliśmy dużo nowych informacji. mieliśmy cudowną pogodę, wędrowaliśmy lasem w złocisto-brązowych barwach jesieni. Oby taka jesień trwała jak najdłużej.

Zdzisław Gardziel

Linia Kraczonik

Zdobywamy Kraczonika


Dziś 11 października i jak z planu wynika,

Jedziemy w Góry Leluchowskie - zdobyć Kraczonika !

    Pogoda o poranku nieco się zachwiała,

    Grupa na miejscu zbiórki gęstą mgłę zastała.

Lista obecności jest u przodownika,

Dobrze nam znanego Janeczka Ślazika.

    Po zliczeniu wszystkich, wyszło - trzech brakuje,

    Tym to od wycieczki, bardziej sen smakuje …

Nareszcie ruszamy. Postój w Łososinie,

Każdy z siku i kawą … w kwadrans się uwinie.

    Już dziewiąta rano; jesteśmy u celu,

    Na przejściu granicznym jest handlarzy wielu.

Czym tu nie handlują ? Znicze i wiązanki …

„Kupcie parasolkę !” – wołają Cyganki.

    Są małe autka, lalki dla dziewczyny,

    A w co drugim domu, swojskie „potrawiny” …

Pierwszym naszym celem – cerkiew w Leluchowie,

O której historii proboszcz nam opowie.

Żyli tam do wojny Łemki rodowici,

Dziś są katolicy, a byli unici.

Parafia jest mała, proboszcz nam obwieści,
Że wiernych jest tylko: dwieście i trzydzieści.

Zwiedzanie cerkiewki trwa godzinę „z hakiem”,
Potem wyruszamy za niebieskim szlakiem.

Od początku w górę, duże przewyższenie,
Więc grupę dopada niewielkie zmęczenie.

Ale wszyscy idą i się nie poddają,
Po drodze widoki sobie oglądają …

Jedni rwią podgrzybka, a drudzy rydzyka,
I już coraz bliżej jest do Kraczonika.

Nikt nam się nie zgubił, wszyscy się sprężyli,
I po dwóch godzinach Kraczonik zdobyli !

Jeszcze niezbyt zdrowa, więc się w mękach wiła,
Lecz szczyt też zdobyła ! Dzielna Radomiła …

Na szczycie pojedli oraz popiliśmy,
Ciekawe historie sobie „sprzedaliśmy”.

(Płakał cały oddział i cała rodzinka,
Bo Gienkowi Halo, wypadła „jedynka” !)

Teraz będzie zejście, czas z zegara znika,
By po dwóch godzinach dojść do Powroźnika.

Tu kolejna cerkiew, murem wkoło spięta –
Lecz nie oglądniemy, no bo jest zamknięta …

Lepiej więc zrobili, Ci co w sklepie byli,
I piwko z gorzałką dla zdrowia wypili …

A teraz przed nami droga do Krakowa,
Niech każdy w pamięci, wycieczkę zachowa.

Dzień ten był udany, myśmy w górach byli.
Wieczorem piłkarze, Niemców rozłożyli !

Uczestnik wycieczki - Waldemar Ciszewski. Linia

Leluchów – Kraczonik - Dubne - Powroźnik 11.10.2014

Data
odbycia
wycieczki
Trasa wycieczki Nr grupy
górskiej
wg reg. GOT
Punktów
wg reg.
GOT
Czy
przodownik
był obecny
11.10.2014 Leluchów – Kraczonik - Dubne BZ.09 11 Tak
11.10.2014 Dubne - Powroźnik BZ.09 6 Tak
RAZEM 17  

Linia
Relacja fotograficzna - Zdzisław Gardziel
Relacja fotograficzna - Eugeniusz Halo
Linia
Powrót
copyright