Prowadzący: | Andrzej Sieja i Zdzisław Gardziel |
Pogoda: | cudowna |
Trasy:
1. Popradské pleso /elektricka/- Popradské pleso – Rozcestie pri Popradskom Plese – Nad Žabim Potokom – Velke Hincovo Pleso – Vysne Koprove Sedlo – Koprovy Stit /2363/ - Vysne Koprove Sedlo – Velke Hincovo Pleso – Nad Žabim Potokom – Rozcestie pri Popradskom Plese – Chata Poprdske Pleso – Trigan – Strbske Pleso
2. Popradské pleso /elektricka/ – Popradské pleso – Rozcestie pri Popradskom Plese – Nad Žabim Potokom – Chata pod Rysami – Rysy /2503/ – Chata pod Rysami – Nad Žabim Potokom – Rozcestie pri Popradskom Plese – Chata Poprdske Pleso – Trigan – Strbske Pleso.
Dziewięćdziesiąt osiem osób uczestniczyło w tatrzańskiej eskapadzie Klubu Turystyki Górskiej Wierch w Vysoké Tatry. Pogoda, siły i nastroje dopisały - gromadkami, w parach, trójkach i czwórkach wędrowaliśmy na Rysy, na Koprowy Wierch i pod Osterwę. Każde z nas przeżyło inną przygodę, trzeba by umieścić na stronie dziewięćdziesiąt osiem opowieści. Ala zdobyła upragnione Rysy (trzymaliśmy kciuki, żeby się udało), niektórzy zadowolili się herbatką w Chacie pod Rysami, inni odpoczywali nad Hińczowym Stawem. Ci, którzy wspięli się na sam szczyt Koprowego Wierchu, oglądali niepowtarzalną panoramę: widoczność była bajeczna. Wszyscy cało, zdrowo i punktualnie wrócili do czekających nad Szczyrbskim Jeziorem autokarów.
* * *Byłam wśród tych, którzy ruszyli w stronę Koprowego Wierchu. Nie sposób opisać przebytej drogi trafniej niż zrobił to ponad sto lat temu Stanisław Witkiewicz:
„Wlekliśmy się też długo, i dopiero koło południa stanęliśmy w górnym krańcu doliny, pod stromym, zielonym zboczem usypanym kamieniami, po którym dźwigaliśmy się w górę na przełęcz Koprową. Był to najcięższy i najpracowitszy od rana moment, chociaż droga nie była wcale trudną, stromą lub niebezpieczną. Ale w nas znużenie, noc nieprzespana, upał i potrzeba spoczynku walczyły z postanowieniem wejścia na górę (...). Jakoż, kiedy na koniec spoceni wydostaliśmy się na siodło przełęczy, opanowała nas rzeźwość i wesołość: — to przejście męczące starczyło za odpoczynek — podbudzenie nerwowe wynagradzało wyczerpanie mięśni.
Siedzieliśmy więc na wielkim grzbiecie przełęczy.
Pod nami niezbyt gwałtowna zrazu pochyłość urywała się nagle ponad dnem doliny, w którym leżał staw szmaragdowy, obramowany białymi gruzami, a tuż nad nim gwałtownie piętrzyła się w niebo ogromna ściana, od dołu chropowata od zsypanych okruchów granitowych, na których bielały kawały śniegu. Wyżej stożyły się ściany pionowe, porozpadane, potargane, porozrywane szczelinami i wąskimi pasemkami zielonych upłazków. W górze, na niebie sterczały ze ściany dwa potężne szczyty, rozdzielone rozdołem, jak garby potwornego wielbłąda.
(...) Na prawo od stawu, ku południowi, ziemia zapadała w dół tarasami złocącymi się w słońcu rdzawym porostem mchów i białym gruzem zgruchotanych granitów. Dwie potężne ściany turni stały z dwóch stron doliny, rozszerzając się w dali jak olbrzymie wrota, za którymi widać było żółtawą, słoneczną dolinę, również roztapiającą się, poprzez fiołkowe opary, w błękit nieba.
Całe towarzystwo było rade i dobrze usposobione. Przemogliśmy zmęczenie, płuca rzeźwiły się w pysznem halnym powietrzu, słońce otulało miękkim ciepłem, a oczy kąpały się w morzu niezliczonych odcieni i odbłysków błękitu — od czystego, jasnego lazuru do ciemnego fioletu, i od fioletu do błysków złota” (S. Witkiewicz, Na przełęczy, Warszawa 1891, s. 212-213).
* * *Planowałam wejść tylko na Wyżnią Koprową Przełęcz (2180), a poszłam trochę wyżej, jeszcze trochę wyżej... I znów w życiu było jak w literaturze: „Pierwsze wrażenie jest uczuciem tracenia równowagi; zdaje się że głowa zanadto cięży, że się człowiek chwieje na wietrze, stojąc na ostrym zrębie, dzielącym dwie przepaście — jedne, z której wyszliśmy, i drugą, w którą mamy schodzić. Więc też ludzie nieotrzaskani z tymi wrażeniami czują potrzebę natychmiastową siąść lub położyć się — naturalnie jak najdalej, i nogami w przeciwną stronę, od przepaści, która zdaje się pociągać, ponieważ ciągnie tam do dna oczy. Człowiek nie patrzy przed siebie, jak przywykł, tylko w dół, a że zawsze za wzrokiem idą pobudki ruchu, więc też za spojrzeniem coś rwie na dno. Idąc przez parę godzin z tamtej strony, przywykło się mieć przed sobą skałę z jednej przynajmniej strony: stałą ścianę granitową, silną, potężną, twardą — tu nagle, nic z tego!” (S. Witkiewicz, Na przełęczy, s. 221).
Lęk przestrzeni zablokował mnie czterdzieści metrów poniżej szczytu. Do pełnego zawrotu głowy wystarczyło Koprowe Ramię (Kôprovské plece, 2320 m n.p.m). Dziękuję, Lucynko, że się tam ze mną zatrzymałaś!
Olga Płaszczewska
Ps. Miłośników literatury tatrzańskiej zachęcam do zaglądnięcia pod adres http://www.polona.pl/item/286551 Tutaj dostępne jest Na przełęczy Witkiewicza z jego ilustracjami.
Data odbycia wycieczki |
Trasa wycieczki | Nr grupy górskiej wg reg. GOT |
Punktów wg reg. GOT |
Czy przodownik był obecny |
02.08.2014 | Popradzkie Pleso – zastavka (1250 m) – Koprovy Stit (2363m) 10 km; 1153 m podejść | Słowacja | 22 | Tak |
02.08.2014 | Koprovy Stit (2363 m) – Strbske Pleso (1350 m) 11km; 185m podejść |
Słowacja | 13 | Tak |
RAZEM | 35 |
Data odbycia wycieczki |
Trasa wycieczki | Nr grupy górskiej wg reg. GOT |
Punktów wg reg. GOT |
Czy przodownik był obecny |
02.08.2014 | Popradzkie Pleso – zastavka (1250 m) – Rysy (2503 m) 10 km; 1294 m podejść | Słowacja | 23 | Tak |
02.08.2014 | Rysy (2503 m) – Strbske Pleso (1350 m) 11 km; 191 m podejść |
Słowacja | 13 | Tak |
RAZEM | 36 |