kontur (2 kB)

Sandomierz i w Góry Pieprzowe

w dniu 24 stycznia 2015 r.

Linia
Prowadząca: Agata Karwowska - Przodownik Turystyki Górskiej
Pogoda: plucha
Sandomierz Sandomierz

Góry Pieprzowe (Pieprzówki) - mają wysokość około 199 metrów nad poziomem morza. Stanowią część krawędzi Wyżyny Sandomierskiej w pobliżu doliny Wisły. Objęte są ochroną w formie rezerwatu. Teren posiada urozmaiconą rzeźbę z licznymi skarpami, wąwozami, rozcięciami erozyjnymi. Odsłonięcie łupków środkowokambryjskch znajduje się w bezpośrednim sąsiedztwie doliny Wisły, w formie stromych ścian, osuwisk oraz rozpadlin. W miejscach o łagodniejszych stokach występują murawy kserotermiczne i zarośla krzewów. W zachodniej części rezerwatu licznie występuje wisienka stepowa. W starorzeczu Wisły - kotewka czyli orzech wodny. Góry Pieprzowe są największym skupiskiem pod względem liczby naturalnie występujących gatunków dziko rosnących róż w Polsce. Spośród 25 gatunków rosnących w Polsce, 12 spotyka się w Pieprzówkach.

Linia

Wycieczka w (niby) Góry Pieprzowe.

Tak pod koniec stycznia - to naprawdę zdrowe,
Jedziemy w świętokrzyskie. Na Góry Pieprzowe.
      Choć dziś na wycieczce, chętnych trochę mało,
      Do kompletu w aucie nieco brakowało,
Grupa była mocna, swoje cele znała,
Niejeden szczyt górski wcześniej zdobywała !
      Nowy rok się zaczął, więc wyzwania nowe,
      I jak już wspomniałem: cel - Góry Pieprzowe.
Zapewne tak powie turysta niektóry,
Dwieście metrów „szczyty” … Cóż to są za góry ?
      I ja nie chcę robić w „szklanicy wichury”,
      Ale te Pieprzowe - to są z nazwy góry …
Lecz nim zaliczymy te nowe zdobycze,
Po drodze zwiedzamy wioskę Koprzywnicę.
      Czy jest tam co zwiedzać ? Niech to każdy zważy !
      Jest w tamtym kościele trzydzieści relikwiarzy.
A dla zakochanych - to coś istotnego,
Mają tam relikwie Świętego Walentego.
      (Jak chcesz zdobyć serce swego kochanego,
      Musisz się pomodlić do tego świętego ! )
Więc kościół zwiedzamy, każdy się zachwyca,
Jaki piękny kościół ma ta Koprzywnica.
      Lecz choć kościół piękny, to każdy zamierza,
      Jak najszybciej dotrzeć dziś do Sandomierza.
Jest bardzo pochmurnie. Śnieg, deszcz pokrapuje,
Początek wycieczki, pogoda nam psuje.
      Lecz lepiej nie będzie, to złudzenie prysło,
      Więc szlakiem czerwonym, ruszamy nad Wisłą.
Idziemy wałami i niech mi ktoś powie –
Ta skarpa nad Wisłą, to Góry Pieprzowe ?
      Tak wycieczkowiczu ! Lecz śmiechu nie będzie,
      Bo woda i błoto, są dokoła wszędzie.
A więc się chlapiemy … Z góry się ślizgamy …
Chcemy czy nie chcemy, najczęściej padamy.
      I nie pomagają na stromiznach liny,
      Bo ślisko jest wszędzie … błotem się brudzimy.
I po dwóch godzinach i godziny ćwierci,
To tak się czujemy jak po … Orlej Perci …
      Więc choć utrudzeni oraz ubrudzeni,
      Z wycieczki jesteśmy dziś zadowoleni.
Ci co ubłoceni, w Wiśle się myjemy,
Sandomierski rynek pozwiedzać idziemy.
      Były kiedyś cztery. Lecz została sama,
      Pięknie odnowiona Opatowska Brama.
Po drewnianych schodach na jej szczyt wchodzimy,
Piękno Sandomierza tam z góry widzimy.
      Potem dodatkowo wydajemy kasę,
      By zwiedzić podziemną sandomierską trasę.
Tam kupiecka córka, nie jakaś szlachcianka,
Imię i nazwisko - Halina Krempianka,
      Najeźdźców tatarskich swą postawą zwiodła,
      Ich na pewną zgubę do lochów zawiodła.
Legenda tak głosi, że ta dzielna dama,
To trudne zadanie wykonała sama.
      I chociaż ta Pani, była młoda, miła –
      Lecz swe bohaterstwo śmiercią okupiła.
Dzień cały na nogach, więc nieco zmęczeni,
Gdzieś obok Ratusza wyszliśmy spod ziemi.
      No i cała grupa spod tego Ratusza,
      Na parking do auta naszego wyrusza.
„Czy koniec wycieczki ?” – ktoś może zapyta.
Ponad dwie godziny ! I Kraków nas wita !
      Czy to nie za szybko ? (Mandat się zaliczy ?)
      Nie ! Bo w piłkę grają: Polacy – Duńczycy.

Opisałem blaski. Teraz nieco cieni …
W „górach” dzisiaj byli … sami p o p i e p r z e n i !


Sandomierz, 24 stycznia 2015.
Jeden z popieprzonych - Waldemar Ciszewski.
Linia
Szybki marsz, sprężysty krok uciekający podmokłej glebie
Wprowadził nas niespodziewanie w wędrówkę dawno zapomnianą
Ciało ugina się w beztrosce do błotnistego podłoża lessowego
Rytm nadaje lina, i tu ręce są naszym przewodnikiem
Nogi z dziecinną radością przebiegają po ślizgawce pod stopami
Krzaki róż i tarniny zawadiacko zaczepiają nasze ramiona, uda i stopy
Nozdrza zachłannie pochłaniają wilgoć powietrza
A oczy upajają się mglistością terenu zamknięta w dwóch wstęgach –
Wisła dwoi się w mych oczach: nitka teraz i nitka kiedyś

Emanuela

Linia

Sandomierskie klimaty

gory-pieprzowe (12 kB)

Wycieczka do pięknej sandomierskiej ziemi w Góry Pieprzowe zapewne na długo pozostanie w naszej pamięci.

Aura już od samego początku obdarowywała nas szczególnymi doznaniami.
Nie szczędziła nam, ani śniegu, ani deszczu, ani wiatru po oczach. Dodatnia temp. miała nas niby troszeczkę rozpieszczać, ale rozmokła ziemia wzdłuż koryta rzeki, nie była naszym sprzymierzeńcem spaceru. Odcinki po tzw. prostej, były do pokonania błotnistą ścieżką, pomiędzy skarpami, stromymi ścianami i gęstymi zaroślami krzewów z jednej strony, a bliskim sąsiedztwem nurtu rzeki z suchymi, białymi, długimi i powłóczystymi trawami ze strony drugiej.

Dodatkowym utrudnieniem, okazały się również ścieżki, o różnym stopniu nachylenia, strukturze i zmienności kierunku.
Wspinaczki na pionowe skarpy też nie należały do najłatwiejszych i dawały się mocno we znaki. Ale zejścia z tej że stromizny dopiero były wyzwaniem.

Turyści wyposażeni w kijki mocno się nimi posiłkowali. Natomiast pozostałym z pomocą przychodziły liny, gałązki dziko rosnących krzewów; róż, tarniny, głogu, jałowca, berberysu i innych krzewów w pośpiechu schodzenia bliżej nie zidentyfikowanych.

Krzewy - cierniste i kolczaste przemiennie - do wyboru.
Warstwa lessowa też do łaskawych nie należała i do radosnych ślizgów z góry, zachęcała. I w tak pięknej scenerii zasobów przyrodniczych Gór Pieprzowych, pokonywaliśmy kolejne odcinki trasy.

Trudy w pokonywaniu szlaku to nic, w porównaniu do doznań widokowych, jakie roztaczały się przed naszymi oczyma. Panorama zapierająca dech w piersiach.
Faktura i barwa granitowo - ciemno szaro - brązowa Gór Pieprzowych, sprawiała wrażenie usypanych gór pieprzu, lub drobnoziarnistego żwiru.
Patrząc z góry, można było odnieść wrażenie ich sypkości, a wchodząc na nie, możliwości zapadnięcia się. Niesamowity widok Gdyby nie mgła ograniczająca widoczność, naszym zachwytom nie było by końca.

I tak mocno duchowo ubogaceni widokami, a cieleśnie upieprzeni błotem, aż do miejsca," w którym plecy tracą szlachetną nazwę", - jak zwykł mawiać nasz ulubiony kolega - Boguś, pojechaliśmy do miasta, aby tam zgłębiać naszą wiedzę historyczną, sandomierskiej starówki, przekazywaną przez naszą uroczą przewodniczkę Agatkę.

Sandomierz to niezwykle piękny zakątek z wieloma obiektami zabytkowymi i z pewnością warto do niego wrócić i zgłębić tajemnice jeszcze nie poznane, te architektoniczne jak i te smakowe.
Wszak Sandomierz to region o długich tradycjach produkcji owoców i warzyw oraz jego przetwórstwo. Może następna wycieczka do Sandomierza będzie związana ze "Świętem Kwitnącej Jabłoni" w maju albo ze " Świętem Jabłka - Jabłko braniem" we wrześniu.?

Albo może z czasem kwitnienia piętnastu gatunków róż?

Nie zależnie z jakim świętem będzie związana, ważne żeby się choć jeszcze raz odbyła, czego sobie i wszystkim zainteresowanym życzę.

Zadowolona turystka.

Linia
Relacja fotograficzna - Renata Martemianow
Relacja fotograficzna - Uczestnik
Relacja fotograficzna - Olga Płaszczewska
Relacja fotograficzna - Halina Kubat
Linia
Powrót
copyright