kontur (2 kB)

LIWOCZ - PASMO BRZANKI

24 czerwca 2006 r.

Linia Gorscy długodystansowcy

Wycieczkę zorganizował i poprowadził kol: Stefan JURKOWSKI


Trasy:

Trasa I:

Trasa II:

Rysia Szewczuk (pierwszy raz na wycieczce):

Wybrałam się na wycieczkę z PTTK, Pasmem Brzanki. Były do wyboru 2 trasy. Wybrałam najdłuższą, od pomnika przy Gilowej Górze przez Liwocz do autobusu w Ujeździe. Droga była spacerowa, prowadziła przez piękne, mieszane lasy. Podejście na Liwocz było długie i strome. Z tarasu wieży kościoła (Sanktuarium M. B. P.) na Liwoczu można było oglądać wspaniałą panoramę okolicy. Wśród pagórków ułożone były jak klocki lego, osady ginące w lasach. Humory wszystkim dopisywały, szczególnie na bagnistych szlakach. Byłam pełna podziwu dla pani Ireny, najstarszego, 89 - letniego uczestnika naszej wycieczki. Dziękuję organizatorowi za wspaniałe przeżycie.

Zosia Konieczny:

Wakacje - każdy ma - my też. Szef zarządził cenzurkę z żółtym paskiem. Pokonujemy żółty szlak. Po drodze mijamy szopkę - figury naturalnej wielkości. Spotykamy się na górze Liwocz. Z zaskoczeniem odkryliśmy na górze Liwocz Sanktuarium Matki Boskiej Pokoju - który nam wszystkim jest potrzebny. Chociaż przyszło pokonać dodatkowo 114 schodów - warto było. Wszyscy otrzymali wspaniałą nagrodę - widok. Przy ognisku uśmiech nie schodzi z buzi uczestników, śpiewom, żartom nie było końca, a o to zadbali solenizanci i nasza poetka Ada. Śpiewy, wspólne zdjęcie zakończyły ten przepiękny, skąpany w słońcu dzień. Za wspaniałe przygody dziękuję organizatorom.

Linia Uczestnicy na trasie
"Pasmo Brzank - Liwocz" - Ada Czuła
Miłym solenizantom Jaśkom i Alinie."
"Koło" nam się rozrosło, aż popatrzeć miło,
Choć Jasiek to mój prezes, ja zacznę od Aliny,
Która pierwsza z tej trójki świętuje imieniny.
Może ktoś cicho powie, że robię gafę małą,
Że jestem feministką, w dodatku zagorzałą.
Wyróżniając płeć piękną, obwieszczając to światu,
Czuję mymi zmysłami przedsmak matriarchatu.
Kolejność ustalona, i nikt jej już nie zmieni,
Tym bardziej, że panowie to sami dżentelmeni.
Alinka to skowronek, słowik, kos, i wróblica,
Nina by powiedziała: "Ot, śpiewająca ptica".
Jest też jak świeża bułka prosto z pieca wyjęta,
Ciepła przy poJest bardzo towarzyska, co jej się chwali wielce,
Napoje wyskokowe popija po kropelce.
Wigoru przy ognisku zazdrościć mogą młodzi,
Ma jedną małą wadę, zbyt wolno Ala chodzi.
Ciuchciami się przemieszcza, a krzesełkami w górę,
A wygląda jak smarkacz, co zdał wczoraj maturę.
Ma Ala wiele zalet, ale ja piszę z głową,
I na tym poprzestanę ze wzglądu na "sodową".
Życzę solenizantce, by taką pozostała,
Może jedynie zrzucić pięć kilogramów ciała.
Życzę Ci Droga Alu niech los fortunę da,
Szczęście jak wierna psina przy Tobie wiecznie trwa.
Niech zegar biologiczny wskazówki cofa wstecz,
Smutkom co jak ćmy krążą, naucz się mówić precz.
Nożyny niech Cię niosą na gór wyniosłych szczyty,
A serce się raduje, że nowy szczyt zdobyty.
Na granatowym niebie gwiazdy dla Cię migocą,
Spełniają się marzenia śnione cichutko nocą.
Niech żyje Ala sto lat, i dla ferajny śpiewa,
Niech jej wtórują ptaszki, i w rytmie szumią drzewa.
Na granatowym niebie gwiazdy dla Cię migocą,
Spełniają się marzenia śnione cichutko nocą.
Dam Ali maść na nogi - kuracja przyspieszona,
Gdy rano posmaruje, każdą górę pokona.

Przez wiele lat życzyłam Jaśkowi dobrej żony,
Minęło lat piętnaście, Jasiek jest ożeniony.
Żona piękna i mądra, stadło przykładem świeci,
Znalazł miłość i szczęście, i brak mu tylko dzieci.
Życzę, aby trojaczki urodziły się zdrowe,
Na chrzcinach przepijemy potrójne becikowe.
Metrażyk ma malutki, więc się problem wyłania,
Trzeba życzyć Jaśkowi powiększenia mieszkania.
Albo domku małego, w nim pokoików pięć,
Tam płodzić Nalepiątka, Jasiek będzie miał chęć.
Przy domku mały garaż długości dwa czterdzieści,
Szeroki na pół metra, żeby się rower zmieścił.
Dom tonie w zieloności, drzewa i krzewy liczne,
A na nich w bród owoców, wszystkie ekologiczne.
Sad płotkiem ogrodzony, wróbelek na nim ćwierka,
W gałęziach wiatr szeleści, nie zagłusza wróbelka.
Wiewiórka z rudą kitą orzechy z drzew podkrada,
A za płotem miej zawsze życzliwego sąsiada.
Życzę dużo pieniędzy, przyjaciół już masz wielu.
Stałej, spokojnej pracy, jak ongiś w PRL-u.
Gdy się zdarzy dzień chmurny, humor będzie spłoszony,
Niech Cię wita na progu, promienny uśmiech żony.
Dłonią włosy pogładzi, muśnie wargą po skroni,
Jednym czułam uściskiem, wszystkie smutki przegoni.
Niech Bóg zdrowiem obdarza, los szczęście do stóp ściele,
Zdrowie to skarb największy, szczęścia nigdy za wiele.
Wiedz, że jesteś lubiany, żyj nam długo i zdrowo!
Uściskam Cię serdecznie, mocno, imieninowo.
Daję coś co pomierzy, przez Cię tyczone szlaki,
Bo czasem wędrujemy jak Odys do Itaki.

Czytam me rymowanki, a czas do przodu gna,
Mam jeszcze kilka rymów dla Jaśka numer dwa.
Dożył późnego wieku, czym powszechnie się chlubi,
Prosił, by pisać ostro, bo słodkich strof nie lubi.
Życzenie jest rozkazem, więc wyostrzyłam piórko,
Pewnie wieczorem w domu wyleje łzy przed córką.
Postaram się dla Jaśka, być dziś do bólu szczera,
Popieprzę trochę w wierszu, a niech potem pogdera.
Postraszyłam go trochę, ot tak starym zwyczajem,
Zbladł na twarzy jak płótno, albo mi się wydaje.
Czuję, że moja szczerość nieuchronnie mnie zgubi,
Dam mu rymy spisane, bo przeinaczać lubi.
Dziś jako solenizant gadania mi nie skróci,
Nie wybuchnie jak wulkan, słuchawką też nie rzuci.
Nie będzie rękoczynów, dał mi słowo honoru,
To lekcja cierpliwości bez kropli nerwosolu.
Terapia zajęciowa może skutek odniesie,
I będzie można chodzić znowu z Jaśkiem po lesie.
Pozwoli wtrącić słówko, do jego słów potoku,
Idąc za mną nie dojrzy mego błędnego wzroku.
Gdy lekcje będą trwały przypuśćmy do jesieni,
To Jasiek z choleryka w flegmatyka się zmieni.
Nie warknie na nikogo, i mówiąc między nami,
Nauczy się trzymania języka za zębami.
I w schroniskach wieczorem będzie jak miodek słodki,
Z czasem polubi ludzi, nie tylko pieski, kotki.
Może na powitanie życzliwie poda rękę?
Początki będą trudne. Taka droga przez mękę,
Zdarzało się, gdy warknął, to lekką budził grozę,
I mnie będzie zawdzięczał Jasiek metamorfozę.
Nic za to nie policzę, choć Jan hojnością grzeszy,
Stać mnie na filantropię! A niech się chłopie cieszy.
Dzisiaj z mowy wiązanej nie powiało by chłodem,
Gdyby Jan łyżki dziegciu nie mieszał w beczce z miodem.
Niewątpliwie Jan drugi ma też pewne zalety,
Ale zamknął mi usta, nie ujawnię - niestety.
Naplotłam juz andronów nie dużo, i nie mało,
Teraz życzę Jaśkowi by w kościach nie trzeszczało.
Nie oliwić zbyt często, przypominam Waszeci,
Stawy się wykurują, wątroba się rozleci.
Niech Ci słonko wygrzewa Twoje stareńkie kości,
Byś bez części zamiennych dożył późnej starości.
Życzę by nocnej ciszy nie zakłócał Ci nikt,
Ni turysta, ni słowik, ani jelenia ryk.
Aby matka natura taką sprawczą moc miała,
By Cię szerokim łukiem skleroza omijała.
Nie popędzaj zegara, smakuj życie powoli,
Meta nie jest atrakcją, finisz czasem zaboli.
Niech na Twej drodze życia przędzie się szczęścia nić,
Niesie tyle radości, aby chciało się żyć.
Pytałam przyjaciółki, co by Jaśkowi kupić?
Aby się nie zrujnować, a na kolana rzucić.
A ona odpowiada: Wiesz, mnie się tak wydaje,
Dobrze byłoby dać mu, mały prezencik z jajem.
Posłuchałam podszeptu, wyjęłam jajo z lodówki,
A chciałam mu dać rower za całe cztery stówki.
W autobusie mu życie osłodzę miodu kwartą.
Płonie ognisko w lesie!!! Linia Powrót
copyright