W sobotę pokonał nas głęboki śnieg, nie doszliśmy nawet do pomnika lotników "Liberatora 24". W niedzielę katorżnicy: Dorotka, Daniel, Jurek, Robert, Stefan i Alli Szakal zdobyli Runek pomimo głębokiego śniegu, metrowych zasp, bezdroży, potu, wyczerpania, przemoczonych butów i spodni, zwątpienia i swoich słabości.
Niestety, nie udało się dotrzeć do celu wycieczki, choć był już bardzo blisko. O odwrocie zdecydował rozsądek i odpowiedzialność doświadczonych uczestników zimowej wyprawy. Zeszliśmy do miejsca noclegu śladami drwali, którzy końmi ściągali ścinane w górach drzewa. Potem na kwaterze były emocje i zabawa. Uczestnicy wspólnej imprezy naszego Koła i KTG dzielili czas na zabawę taneczną i oglądanie transmisji meczu piłkarskiego Polska - Belgia. Nazajutrz nie było już tak pięknej aury, ale dla prawdziwych turystów każda pogoda jest dobra. Duża grupa wybrała się do Hawiarskiej Koliby - miejsca kultowego dla gorczańskich wędrowców. W starej, opiewanej w turystycznej piosence chacie było wesoło, gwarno i tłoczno. Później jeszcze krótkie spacery w Ochotnicy Dolnej i powrót do mniej bajkowej krakowskiej scenerii, gdzie śnieg nie ma już tak białego jak w Gorcach koloru.
W dn.16-17.11 zgodnie z programem wędrowaliśmy drogami, ścieżkami i bezdrożami wokół Ochotnicy Górnej - jednej z najrozleglejszych wiosek w Polsce. Ta stara niegdyś wołoska wioska jest malowniczo położona nad potokiem Ochotnica, który swoje źródła ma pod Przełęczą Knurowską. W urokliwej gorczańskiej dolinie spotykają się liczne potoki odwadniające stoki pobliskich szczytów: Gorca, Kiczory i Lubania. Nad tymi małymi wodnymi ciekami rozłożyły się znacznie oddalone od centrum wioski pasterskie osiedla. W tej sielskiej okolicy rozgrywały się w czasie ostatniej wojny dramatyczne wydarzenia. Jednym z nich była katastrofa amerykańskiego bombowca, który rozbił się w pobliżu hali Prehybka Mała. To miejsce było celem naszej sobotniej wycieczki. W bajkowej scenerii pokonywaliśmy kilometry i znaczne różnice poziomów. Co chwilę pojawiały się wspaniałe panoramy Pasma Lubania i wieńcząca horyzont zębata korona Tatr. Do tego słońce nisko zawieszone nad ziemią, które przedzierało się przez zasypane korony drzew i rzucało refleksy na śnieżny bezkres gorczańskich hal. Niestety trudne zimowe warunki uniemożliwiły nam dojście do celu. Metrowe zaspy krystalicznie białego śniegu stanowiły dla nas poważny problem.