kontur (2 kB)

Pogórze Rożnowskie (Jamna)
9.10.2010 r.

Prowadzący - Robert Szynal
Jesienny las

O wycieczce:

Tu jakby czas nie poczynił jeszcze spustoszenia i chciałoby się go zatrzymać w klimatach jak z Beskidu Niskiego. Do tego cudne asfalciki i Dominikanie którzy potrafili się wpisać i zachować umiar i prostotę - rzecz najpiękniejszą. Pozdrowienia dla wszystkich uczestników

Krytykus d. Tytus

Jesienny owocIkona Matki Bożej Niezawodnej Nadziei wisi w prawej nawie kościoła również pod wezwaniem Matki Bożej Niezawodnej Nadziei, poświęconego przez Prymasa Polski Arcybiskupa Józefa Glempa, 3 maja 2001 roku. Jest tak piękna, że swoim pięknem przyciąga nas do Boga, a zieleń Jej szaty budzi bezgraniczne zaufanie, pozwala podejść bliżej mimo, iż to przecież Królowa. Namalowana na pamiątkę pacyfikacji wsi Jamna. Przyodziana w wiejską chustkę, ma przypominać o młodej matce, która trzymając na ramieniu maleńkie dziecko, a w drugiej ręce obraz Maryi jako pierwsza została zamordowana przez hitlerowców. Teraz jest powierniczką trosk i marzeń naszej młodzieży. Z Jej pomocą dziewczyny szukają mężów, chłopcy żon, za Jej radą dokonują życiowych wyborów, szukają sensu życia. Madonna na prawej ręce trzyma swego synka. Oboje okryci są ciemnoniebieskim, z refleksem zieleni płaszczem. Z jego wycięcia przy szyi Maryi wyłania się główka dzieciątka. Maryja ma długie włosy upięte z tyłu i okryte czerwoną chustą. Jej piękna, bardzo delikatna twarz i zaokrąglona buzia Jezuska, są do siebie bardzo podobne, uderza zwłaszcza podobieństwo oczu, z których przebija dobroć i smutek. Święte głowy otaczają złociste nimby. W zielonym tle można dopatrzyć się postaci matki z dzieckiem i domu.

Wycieczka Niedzielna Jamna.
IkonaRobert to szczęściarz. Pan Bóg załatwił mu za bezdurno bombową pogodę. Jak tu nie jechać? Dużo stracili ci, co zrezygnowali. Jedziemy z małym opóźnieniem nie z winy Tadzia kierowcy, pełni pogody ducha. Jak zwykle rozpisane były trzy trasy. Grupa zaczyna się dzielić na tych szybkich i tych maruderów, do których ja należę. Szybka grupa wysiadła wcześniej. Nie wiem, kto będzie nadawał tempo jak nie ma Halinki (chora biedactwo). Zauważyłem, że kręciła się tam Miedzianka. Nic z tego porwała Zdziska i poszli - tylko siwy dym za nimi został. Biedna Halinka - chora i jeszcze chłopa ni ma. Elita poszła na czwartą trasę. Same Panie, ja i pies Dziuni - rasowy "sweter". Nie mogę narzekać. Panie bardzo się mną opiekowały, współczując mi ze względu na moje kłopoty z nogą. I tak przedeptaliśmy trasę. może nie widokową, ale w barwach jesieni. W schronisku czekaliśmy na grupę pościgową racząc się specjałami własnymi lub ze schroniska. Acha! Było piwko i grzaniec, w czym brylowały Panie. Grupa pościgowa też dotarła. Czym się raczyli to nikt mi nie doniósł. W oczekiwaniu na resztę korzystaliśmy z kąpieli słonecznych. Zejście do miejscowości Olszowa bez emocji. Tylko ja i parę osób deptaliśmy całe 2 godziny - nic krócej. Grupa pościgowa nie tylko zmieściła się w czasie, jeszcze po drodze mieli czas na zbieranie opieniek. Grażynka i Marysia podzieliły się ze mną opieńkami - opisuję wycieczkę i zajadam się pyszną zupą grzybową. Wielkie dzięki im. Przy okazji jak prawie zawsze obchodziliśmy imieniny. Tym razem naszej miłej Teresy. Stanęła na wysokości zadania, że hej! Na wesoło dotarliśmy do Nowej Huty na Plac Centralny im. Regana na mój przystanek

PS. Tym razem niedziela była w sobotę :) RS

Relacja fotograficzna
Powrot
copyright