kontur (2 kB)

Biała Orawa
22.05.2011

Kierownik wycieczki - B. Florczyk

Krytykus d.Tytus:

Wyprawa na Białą Orawę 22.05 2011. Jak tu ją ująć w skrócie, kiedy Bartek żebyśmy nie byli za mądrzy, wymyślił 7 tras - do wyboru do koloru. Uczestnicy rzucili się wybierać trasy jak na cukierki, które były rozdawane przez Krzysia w imieniu siostry i Ulę z Miechowa. Nie było tylko przydziałowych, ale wybaczam mu, bo nalewka śliwkowa była wyśmienita uratowała sprawę Jola ( załapałem się). Cóż tu pisać o samych trasach - tylko o jednej to znaczy mojej - najłatwiejszej, na którą poszła połowa grupy [najlepsi hi, hi]. Reszta rozbiła się na 4 podgrupki, co widzieli, co przeszli no to sami się pochwalą. Bartek załapał się z moją i na rozgrzewkę zafundował nam małą przebieżkę pod wyciągiem na Vasilovską Hole ( niech go dunder świśnie). Pełni wrażeń już na początku podeptaliśmy dalej, jeszcze chętnie na Prislopec. Acha! Zapomniałem wspomnieć, że pogoda była wyśmienita, wszyscy widzieli Tatry w śniegu, poza mną - cholera niedowidzę! W telewizji zapowiadali burze, no to zaczęły chodzić dookoła nas i tu się zaczęło. Marylka, która się ze mną wlekła na końcu dostała przyspieszenia [ bała się żeby ją nie pokropiło] i za nią cała grupa zaczęła gnać w kierunku Hrustina. wyczyn - trasę rozpisaną na 2.30 godz. zaliczyli w dwie godz. a ja biedny tylko w 2.10. Wszyscy co za dyscyplina czekali na parkingu na Tadzia, który [brak dyscypliny] podjechał na parking 30 sek. za wcześnie :) Jeszcze po drodze zabraliśmy jakąś grupkę która tam gdzieś się włóczyła. Nie było na wycieczce Megazgreda to i nic się nie działo.

PS. Kości mnie ostrzegały na trasie, ale dopiero w domu dowiedziałem się prawdy. Najkrótsza trasa miała 18, 6 km! Dunder aktualny!

Dorota i Robert:

Tę niedzielę przeznaczyliśmy na zwiedzenie Zamku Orawskiego. Do tej pory tylko obok niego przejeżdżaliśmy, a kilka dni temu mieliśmy możliwość podziwiać go nocą. Pięknie oświetlony, wysoko osadzony, imponujący wyniosłością, wręcz majestatyczny. Od dawna budził nie tylko nasz podziw. Teraz obejrzeliśmy go od środka. Nie ma możliwości opisania jego uroku. To należy samemu obejrzeć. Tym, który nie byli tam jeszcze, szczerze polecamy. Bo nam na zawsze w pamięci pozostanie widok dziedzińca, krainy dachów, daszków widzianych z różnych poziomów i niezapomniane eksponaty, stylowe meble, wystawy obrazów. Zadowoleni tym, co zobaczyliśmy, zrelaksowani, przespacerowaliśmy się (biegiem) do przełęczy.

Relacja fotograficzna
Powrot
copyright