kontur (2 kB)

Rycerka (Karnawał)
26.02.2011 - 27.02.2011

Kierownik wycieczki - Jurkowski Stefan

Nasza grupa

Trasy:

  • Sobota 26.02:
    Sól (dolna stacja wyciągów) - Magura (leśniczówka) Szlak niebieski Od leśniczówki - wariant spokojniejszy drogą leśną do Rycerki Górnej lub dalej Szlak niebieski do Rycerki Koloni.
    W obu przypadkach do przejścia jest około 10km.

  • Niedziela 27.02:
    Wyjście z Rycerki Kolonii Szlak zielony do schroniska na Przegibku, a następnie Szlak czerwony przez Będoszkę i Praszywkę do Rycerki Dolnej.
    Do przejścia mamy około 12km i 18 pkt. GOT.

Dorota Szynal:

Pół roku przymusowej przerwy w dreptaniu i wreszcie jadę w góry. Idziemy do Rycerki Kolonii przez Skrzadnicę. Natura rozpieszcza nas roztaczając wokół swój niepowtarzalny urok. Śnieg pod nogami, a pod nim lód. Odczuliśmy jego twardość na własnym ciele. Drzewa baśniowe- bielutkie, mocno ośnieżone, ugięte pod ciężarem śniegu, przypominają suknie ślubne lub muślinowe firanki. Idąc pod nimi, co chwilę posypują nas mieniącym się jak brokat śnieżnym pyłem. Obrazy jak z bajki dla dzieci. Zabawa karnawałowa. Ale jaka? Z małym wyjątkiem wszyscy przebrani. Balowiczów witał kapitan statku "Batory" z kucharzem. Pojawiła się siostra Stefania, Szkot, zalotna czarnowłosa "Lolita", chirliderki, współczesna góralka z bossem, damy w piórach, hinduski, maharadża i inni(patrz- galeria). Gwoździem programu była "Mućka". Nawet ksiądz z ośrodka dał się namówić na taneczną chwilkę. A rano? Rano wszyscy zgodnie wstaliśmy, by powędrować znowu przez śnieg, lód, błoto, kamienie... W studenckiej bazie chwila odpoczynku i wojna na śnieżki. Kulki trafiały różnie. Raz obok, raz w obiekt. Widoki i pogoda tradycyjnie doskonałe. Z radością wracamy do Krakowa. Jak dobrze, że mogę znowu z Wami wyjeżdżać.

Zimowy Las

Krytykus d.Tytus:

Wycieczka dwudniowa. Prowadził sam Prezes Jurkowski. Może zacznę od programu. Trasy wg prezesa lajtowe. Chyba mu się pory roku pomyliły. Na pewno lajtowe, ale na lato. No nic ruszamy i co? Dziuna wyprysnęła z autobusu - była bez pieska - wpadła na niewłaściwy szlak (reszta owiec i baranów) za nią. Ja też. Wiadomo już, że będzie wyrypka. Szlak pięknie oblodzony, niemożliwie śliski. Prezes wyrażał zdziwienie. Ja też. Drzemy na górkę, jak kto może. Dzięki Bogu wszyscy wyszli wg prezesa odrobinę zmęczeni (myślałby kto). Reszta trasy bez specjalnych wrażeń, chyba że uwzględnimy upadki, których nie brakowało. Jeden poważny - współczujemy Bogdanowi. Poza tym nic ciekawego się nie działo. Tylko Megazgred troszkę pomylił trasę a że była lajtowa, obyło się bez wrażeń. Grupa Miedzianki jak zwykle poleciała swoimi ścieżkami i zaliczyli co chcieli.
Drugi dzień poszli wszyscy na Przegibek. Okazało się, że zima tu też była - szlak jak poprzedni. Wszyscy się lepiej zabezpieczyli. Jakie kto miał raczki to takie ubierał. Ale jednak trafiliśmy na piękne lodowisko i trza było wspólnymi siłami się przeprawiać, co Robert i Prezes czynili. Ale jak to u nas bywa czołówka poszła, a ja z małą grupką zostaliśmy w tyle. Niesłychane! Prezes wrócił, żeby pomóc się przeprawić. Chyba bał się, żebym mu wcześniej nie zszedł. Nic z tego! Przeszliśmy. Reszta już bez emocji. Wszyscy zeszli do autobusu o czasie. Acha nie będę chodził z Józkiem, bo nie robił przerw na wycieranie nosa. (ważne!) Impra, balanga, karnawał - jak kto woli. Co tu dużo pisać? Udana nadspodziewanie. Panie i Panowie prześcigali się w wymyślnych strojach - było na co patrzeć. Panowie nie byli poprzylepiani do ścian jak dotychczas. Chyba ja troszeczkę. Myślę, że mi wybaczycie. Boguś jak zwykle nie zawiódł. Wszyscy bawili się wspaniale. Brylowali zwłaszcza Bogusia, Staszek i Franek. Dzięki im za to! Pomimo, że uczestnicy byli odwodnieni to nie uzupełniali płynów. Dziwne - pozabierali z powrotem (dobrze im tak). Piotruś popisał się nowymi zdolnościami. Pięknie to zademonstrował ho ho! Nowość: grupa zyskała dwie czirliderki - wiadomo które. Niedobrze ze mną. Żadnych niedociągnięć nie zauważyłem, za co przepraszam Prezesa! (a tak liczył na nie).

Relacja fotograficzna
Powrot
copyright