kontur (2 kB)

Wielka Fatra
02. - 05.06.2011

Kierownik wycieczki - Bartek Florczyk
Wielka Fatra

Krytykus d.Tytus:

Wielka Fatra III - wyprawa zorganizowana przez Bartka. Moje uznanie za świetnie opracowane trasy. Trasa A - inaczej dla Koneserów (od dzisiaj proszę kolegów przewodników tak opisywać trasy dla takich jak ja a nie lajtowe, lekkie itd.), którzy nie spiesząc się podziwiają ze znawstwem piękno i uroki przyrody. narzekają przy okazji na co się da: na łamanie w kościach, na pogodę, na za wysokie góry, na Zygmunta razem z Alicją i na kierownika wycieczki [a dlaczego by nie!!!] Pozostałe trasy dla wyrypiarzy (przepraszam nie znalazłem innego określenia) tzn. dostali co chcieli, poszli gdzie chcieli, i zaliczyli co chcieli. Tyle wprowadzenia. Oj działo się, działo na trasach!
Na początku zgubiły nam się Bogusia i Marysia, które tak się zagadały przy pieczeniu placka bananowego, że nie zauważyły jak grupa odeszła. Biedny Bartek tak się tym przejął, że dostał rozstroju żołądkowego. Wszyscy mu współczuliśmy. Ale nasze dziewczyny wprawne turystki dotarły na zamek bez problemów Oznakowanie tras niejasne - (żółty szlak) moim zdaniem, spowodowało to, że idąc jak burza m.in. ja poszliśmy do przodu nadrabiając kilometrów. Ale wiadomo, z kim się ma do czynienia (wyborowi turyści) wszyscy dotarli do ośrodka. A ile było przy tym było dyskusji (cho, cho!) tylko ja wiem. No Andrzej trochę się zagalopował, dołożył 10 km, ale co to dla niego. Jeszcze Skupina Renaty trochę sobie polatała. Nie wspomnieć o Małgosi i Basi, które sobie dołożyły parę kilosów. Co tu mówić - wszyscy te pomyłki potraktowali z humorem. Mamy też jasne strony tej wyprawy była z nami córeczka Ani i Piotra (konstruktora strony) Amelka - lat prawie tcy. Przeszła z nami wszystkie trasy - vide zdjęcie - oj rosną mam zastępcy! Należy wspomnieć o Monice - młodej, Bogdanie i Józku, którzy zaliczyli 13 godzinną trasę. To wyczyn w naszej starzejącej się grupie - serce boli. Trochę o naszym Piotrku kierowcy, którego wyciągnęliśmy na 10 km trasę. Poszedł a jakże! I co? Dołapała nas burza, a tu Piotruś nie ma butków, ani peleryny. Dobrze, że nasze panie go poratowały, choć buciki przemokły. Musiały go wieczorem smarować, bo kto by nas zawiózł do kraju? Myślę, że żona Piotrka na następną wyprawę zaopatrzy go w buty turystyczne i coś na deszcz, żeby był pełnoprawnym uczestnikiem naszych wycieczek, a nie męczył się na postoju. To mu się należy i już trzeba się spieszyć z zakupami, bo następna wyprawa to Tatry Zachodnie. Muszę jeszcze wspomnieć o Bogusiu, który kameruje nasze wycieczki. Od wielu lat oglądam je i muszę stwierdzić, że ma ciekawe spojrzenie i komentarze na przechodzącą trasę i chwała mu za to, bo to wymaga samozaparcia. Reasumując: wyprawa udana, bo i były burze, ciepełko, ostre podejścia i zejścia i upadki, [ ale nie moralne] i troszkę potu się wylało i krwiaki, które niektórzy zafasowali. Osobiście oglądałem [oj śliczne] potwierdzam. Muszę jeszcze wspomnieć o widokach - jak ich nie ma być po to przecież jesteśmy w górach. Ale co tu mówić? Każdy co innego widział mimo, że szli razem. Chyba poza mną. Ja najwięcej oglądałem końce moich butów żeby sie nie wyp.... Mimo to potwierdzam: widoki były no i co z tego?

Bartek Florczyk:

Wielka Fatra III - jak ją nazwał Tytus jest rejonem najczęściej pomijanym, a równie pięknym choć oferującym trochę inny klimat. Jako pomysłodawca i organizator żałuje że nie mogłem - dać wszystkim Borisova. Było by to możliwe gdybyśmy mieli jako bazę Chatę Havranovo. Niestety nie mogłem zaakceptować standardu części noclegów zaproponowanych nam w domkach obok chaty. Pozdrawiam i dziękuję wszystkim uczestnikom.

Dorota i Robert:

Bartku!
Dziękujemy Ci za możliwość uczestniczenia w tak doskonale przygotowanej wycieczce na Fatrę. Za piękny zakątek świata, krajobrazy, rozległe łąki, pola pełników przeplatane fioletowymi orlikami czy miniaturowymi storczykami. Za trasy piękne, ciekawe i bardzo widokowe. I Joli za uśmiech :)

Gęsiego
Relacja fotograficzna
Powrot
copyright