kontur (2 kB)

Beskid Śląsko–Morawski
05-06.04.2014 r.

Prowadzący: Stefan Jurkowski

Beskid Śląsko-Morawski

Monika

Ależ pięknie nam się wszystko ułożyło i pogoda sprzyjała i humory…
Łysa Hora to najwyższy szczyt Beskidu Śląsko – Morawskiego, na szczyt można wejść z kilku stron. Stefan podał nam 2 warianty, z których po modyfikacjach wyszły 4 trasy. Wybrałam się na tą najbardziej popularna. Wejście szlakiem żółtym od zapory Sance i zejście niebieskim do Melanovic. Górka niczego sobie, przewyższenia około 900 m, więc zasapałam się ostro. Jak jest ciężko, to i zdjęć mało, bo nie ma siły i czasu na robienie. Szlak mocno uczęszczany, na ogół szeroka ścieżka, miejscami kamienista. Czasem prowadziła lasem, zakosami, bo było bardzo stromo. Z utęsknieniem czekałam, aż pokaże się łysina szczytu. No i doszliśmy ! Na górze gwarno, ludzie siedzą, odpoczywają przy piwie, podziwiają zamglone panoramy. Z drobiazgów, które się nam przytrafiły to brak dalekich widoków. Tak też było pięknie, bo okoliczne góry przykryte mgiełką są tajemnicze, jakieś magiczne … . Po odpoczynku zbieramy się, trzeba zacząć schodzić w dół, by zdążyć na umówioną godzinę na obiadokolację. Nie daleko szczytu spotykamy zdążające w górę Marysię i Marylkę, dzielne dziewczyny, jeszcze zdążyły wejść na górę i dogoniły nas przed Melanovicami. Wszyscy szczęśliwie dotarli na miejsce, w autobusie robi się gwarno opowiadamy o wrażeniach z trasy. W hotelu w Skoczowie, też nas nie rozczarowali, była pyszna obiadokolacja, a później imieniny Grażynki i Alicji, były życzenia, sto lat, trochę pośpiewaliśmy i takich momentach tak bardzo brakuje nam Ali ….
W niedzielę pakujemy bagaże do autobusu i jedziemy ponownie na czeską stronę. Dziś w programie tylko jeden niebieski szlak bez żadnych wariantów. Dojeżdżamy do Trojanovice Roztoka i mamy wejść lub wjechać wyciągiem Pustevny. Wybrałam wariant trudniejszy i wdrapałam się na górkę, było ostro, ale jaka satysfakcja ! Pustevny słyną z kolorowych, drewnianych budynków w stylu ludowym, zostały zaprojektowane przez Dušana Jurkoviča i Michala Urbánka. Jurkovič połączył motywy karpackich domów z bierwion z architekturą ludową Wołoszczyzny Morawskiej i Słowacji. Niestety miesiąc temu ogień strawił jeden z budynków, bardzo smutno wygląda to co pozostało, ale będzie on odbudowany z całą starannością. Stamtąd wędrujemy prawie autostradą w kierunku szczytu Radhošť. Podobno rozciąga się z niego niezapomniany widok na całe Beskidy, niestety tak jak wczoraj o widokach możemy sobie pomarzyć. Po drodze mijamy pomnik pogańskiego boga urodzaju, płodności, słońca, wojny, rzemiosł i handlu, Radegasta ( ależ miał moc, a teraz przerobili go na piwo ). Na szczycie podziwiamy kościółek Cyryla i Metodego, bardzo piękne miejsce oszpecone niestety wieżą przekaźnikową. Stamtąd schodzimy już tylko w dół aż na Sedlo Pindula, tam mamy jeszcze chwilkę czasu by wyłożyć się na zielonej łące. Jest cieplutko, ptaszki śpiewają … i szkoda, że trzeba pakować się do autobusu. Myślę, że i Tytus nie miałby na ci narzekać, ale na wszelki wypadek niech jedzie z nami na Sudety, bo może jednak coś wynajdzie:-)

Beskid Śląsko-Morawski
Relacja fotograficzna - Koło ZA
Powrot
copyright