kontur (2 kB)

Beskid Żywiecki

Złaz na Rysiance

24.05.2015 r.

Prowadzący: Andrzej Skibiński

Las we mgle3+

Monika

Pogoda zrobiła nam niemiłego psikusa. Prognozy niby obiecujące, a rzeczywistość, lepiej nie mówić … W autobusie okazuje się, że duch w turystach nie ginie, bardzo miłe zaskoczenie, nikogo nie brakuje! Jedziemy, humory dopisują. Pierwsza grupa wysiada w Sopotni Wielkiej przy wodospadzie, mają teoretycznie łagodniej w górę, za to zejście z Rysianki krótkie ale ostre. Reszta dojeżdża do Sopotni Wielkiej Kolonii i stamtąd drapiemy się w górę. Na początku trochę asfaltu, idziemy wzdłuż Sopotniańskiego Potoku, podziwiamy mijane wodospady, potem pniemy się w górę. Trasa bardzo ładna, na głowę niby nie pada, ale jesteśmy mokrzy, nie wiem czy to mżawka, czy mgła. Wędrujemy lasem, raz las jest ciemny, ponury, potem robi się jaśniejszy, z zieloną trawą, wszystko przez cały czas zanurzone w tajemniczej mgle. Osiągamy znaczną już wysokość, jesteśmy na hali, drzew nie ma, ale wg czasu do Rysianki jeszcze jakieś 40 min. i nagle wyłania się jakiś budynek i okazuje się, że to schronisko, miłe zaskoczenie.
Rozsiedliśmy się więc i gawędzimy, rozgrzewamy się gorącą herbata, usiłujemy podsuszyć ubrania. Doszła do nas grupa, która pokonywała trasę w przeciwnym kierunku i ostrzegają, że łatwo nie jest, wychodzimy więc odrobinę szybciej niż planowaliśmy, mamy do pokonania znacznie dłuższy odcinek. Najpierw na Romankę żółtym szlakiem, najpierw w dół, potem w górę. Z Romanki niebieskim , potem czarnym. Idzie się ciężko, jest ślisko, taka rozmiękła glina, albo kamienie, nie wiadomo co gorsze. Doszliśmy na czas, Jagoda miała bliskie spotkanie z „matka ziemią” na szczęście nic jej się nie stało. Przed Sopotnią podziwialiśmy pięknie kwitnące łąki, tylko ciut słoneczka było brak. Widoków nie było, za to był tajemniczy las, kropelki wody na każdym ździebełku trawy, woda spływająca po kamieniach, tworząca maleńkie wodospady ,było pięknie …
Andrzej dwoił się i troił, by nikogo po drodze nie zgubić, by wszyscy dotarli szczęśliwie do autobusu, udała mu się ta pierwsza wycieczka.

Odpoczynek

Irena

Przedostatni weekend maja członkowie i sympatycy Koła ZA uczestniczyli w złazie na Rysiankę.
Deszcz nad samym ranem tarabanił nam mocno w parapety, ale zimny i mokry poranek nie zniechęcił nas do relaksu w górach.100 % frekwencja, jak mi się zdawało, zaskoczyła nie tylko Prowadzącego, ale i pozostałych uczestników złazu.
We mgle i mżawce przyjechaliśmy do Sopotni, gdzie szybko zorganizowały się dwie grupy, aby wyruszyć z Sopotni k. Wodospadu lub Kolonii do spotkania na Rysiance.

Nieciekawa aura oraz oczekiwanie na przejaśnienie sprawiły, że przed czasem z Kolonii dotarliśmy do schroniska na Rysiance.

Spotkanie obu grup przy rozgrzewającej herbacie z cytryną!, kawusią, kwaśnicą i "podsuszeniu" garderoby zmobilizowało niektórych do przejścia jeszcze nieopodal na halę (np. po pieczątkę ze schroniska na Lipowskiej). Uruchomienie wyobraźni mogło "zachwycać" uczestników na szlaku licznymi halami i roztaczającymi widokami na Pilsko, Babią Górę, Tatry i Fatrę?! Hi, hi, hi, hi...)

Z Rysianki wyruszyliśmy "żółto-niebiesko-czarnym" szlakiem przez rezerwat "Romanka" chroniący starodrzew regla górnego i z dorodnymi krzewinkami borowin, Kotarnicę do Sopotni Wlk. Wodospad. Był to autentyczny "złaz", gdyż złaziliśmy po terenie omijając i obchodząc liczne kamole, błocisko, powalone drzewa i inne przeszkody na szlaku. Idąc w skupieniu i ciszy wsłuchiwaliśmy się w trele licznych ptaków, zaś coraz niżej inhalowaliśmy się zapachem kwitnących ziół i kwiatów.

Uciorani, ale z poziomem hormonów szczęścia ponad normę wszyscy bezpiecznie "wykonali zadanie" i zmierzaliśmy do Krakowa (cytuję za Andrzejem "z wiadomego względu"). Pogoda w tym dniu nas nie rozpieszczała, ale idąc z taaaaaa.......ką ferajną wszyscy jak mi się wydawało byli zadowoleni-bo cóż to za przyjemność iść przy rozgrzewającym kości słoneczku i narażając się na szkodliwe promieniowanie UV.


......"Jak to dobrze wędrować z plecakiem,
cały balast problemów zostawić....
mieć za cel zdobycie tej góry,
która właśnie jest przed nami"......

Bogusława Młynarczyk

Rysianka Schronisko

Trasy:
trasa 1:

trasa 2:

Relacja fotograficzna
Powrot
copyright