kontur (2 kB)

47 CRH POKRZYWNA 2009

Kierownik wycieczki: Pustułka Janusz
Ilość uczestników: 57
Pogoda: zmienna
Nasza drużyna na mecie 47 CRH

Na CRH wyjechaliśmy w środę 10.06.09. o godz.17.00 - droga daleka, bo w tym roku meta rajdu była w Pokrzywnej w górach Opawskich. Noclegi, po małych kłopotach i zamianach mieliśmy zamówione w Głuchołazach w OW Opawa.
Na miejsce dotarliśmy ok. 22.00 i po zjedzeniu obiadokolacji udaliśmy się na spoczynek.
Nasz starannie opracowany plan wycieczek musiał niestety ulec zmianie, bo okazało się, że nasz autokar nie ma licencji na zagranicę, a my mieliśmy jechać do Czech. Na szczęście na czwartek autokaru z licencją pożyczyła nam inna grupa, która również spała w Głuchołazach.

Czwartek 11.06
Po śniadaniu, przy ładnej nawet pogodzie wyjechaliśmy do Czech, aby zdobyć najwyższy szczyt Sudetów Czeskich - Pradziada (1491 m n.p.m.). Zatrzymaliśmy się w Karlowej Studance - bardzo znanym uzdrowisku. Jest to przepiękna miejscowość, pełna zieleni, wzorowana na szwajcarskich kurortach.
Stąd szlakiem niebieskim, przez śliczny wąwóz Bilej Opawy udaliśmy się do schroniska Barborka.
Pogoda niestety zaczęła się psuć i podchodząc pod wieżę na szczycie Pradziada (drogą asfaltową!!!) już zaczęły napływać chmury.

Część grupy wyjechała na taras widokowy aby zobaczyć niesamowitą panoramę. Coraz bardziej napływające czarne chmury zmusiły nas do szybszego zjechania na dół. Niestety zanim wyszliśmy rozpętała się ulewa. Zaczął wiać silny wiatr i rzuciło gradem. Czas nas gonił, więc musieliśmy iść dalej. Po wyjściu z budynku tak mocno wiało, że nie można było utrzymać się na nogach. Do tego deszcz i grad. Zaczęliśmy iść w stronę schroniska Svycarna. Po godzinie marszu przemoknięci dotarliśmy pod dach. Po ogrzaniu i wysuszeniu ruszyliśmy dalej, już w lepszej pogodzie. Omijając po drodze Małego Dziada (1354 m n.p.m.) poszliśmy szlakiem żółtym na przełęcz Videlske Sedlo, gdzie czekał na nas autobus. Po przyjeździe do Głuchołaz była obiadokolacja, a wieczorem grill i zapoznanie grupy z zaplanowaną prezentacją na mecie rajdu. Przeprowadzony casting wyłonił głównych uczestników prezentacji, rozdane zostały stroje, po czym przy ogólnym zadowoleniu spotkanie przekształciło się we wspólną zabawę do wczesnych godzin nocnych.

Piątek 12.06
Ponieważ nie mieliśmy odpowiedniego autobusu, zmieniliśmy trasę i poszliśmy na Biskupią Kopę (889 m n.p.m.) - najwyższy szczyt Gór Opawskich, zaliczany do Korony Gór Polski. Pogoda była ładna, parę razy pokropił nas tylko deszczyk. W schronisku Pod Kopią Biskupią przeczekaliśmy następny deszcz. Na szczycie weszliśmy na czeską wieżę widokową, kupiliśmy pamiątki w postaci małych, szklanych kufelków i obowiązkowe przybicie pieczątek w książeczkach GOT. Potem żółtym, a następnie czerwonym szlakiem, przez Zamkową Górę, zeszliśmy do Pokrzywnej, tam gdzie jutro miała być meta rajdu. Po małym co-nieco wróciliśmy do ośrodka. A wieczorem pierwsza próba prezentacji, potem wieczorek taneczny.

Sobota 13.06
Zrezygnowaliśmy z wyjazdu na Zlaty Chlum i w południe pojechaliśmy do Pokrzywnej. Pogoda nam dopisała, świeciło słoneczko i było gorąco Przy wejściu na metę towarzyszył nam Duch Gór z małym duszkiem. Prowadziły ich zwiewne rusałki, tańcząc na około. Reszta grupy, podzielona na trzy kolory (podkoszulki żółte, czerwone i niebieskie), trzymając nad głowami odpowiedniego koloru kartony ułożyła napis CRH.

Po odśpiewaniu piosenki, tanecznym korowodem zakończyliśmy naszą prezentację. Wszyscy uczestnicy brali udział w konkursach, zdobywając cenne, punktowane miejsca. Wszyscy z niecierpliwością czekaliśmy na ogłoszenie wyników. I nareszcie doczekaliśmy się - po kilku latach zdobyliśmy pierwsze miejsce i okazały puchar!!!!
Świętowanie i fetowanie zwycięstwa kontynuowaliśmy już w ośrodku. Zabawa skończyła się dosyć późno.

Niedziela 14.06
Po śniadaniu opuściliśmy gościnny ośrodek Opawa aby w drodze powrotnej zwiedzić jeszcze Paczków oraz zamek w Mosznej. W Paczkowie z wieży widokowej podziwialiśmy panoramę "polskiego Carcassonne". W Mosznej natomiast, zwiedziliśmy przepiękny park, mauzoleum rodu von Tiele Winkler żałując tylko, że w parku przekwitły już słynne rododendrony.
W Krapkowicach zjedliśmy zamówiony wcześniej obiad i już po wjechaniu na autostradę szybko dojechaliśmy do Krakowa. W autobusie nasz niezastąpiony komandor Janusz "Nunuś" podziękował całej grupie za trzy dni wspólnego wędrowania.

Pogratulował zdobycia I miejsca i zaprosił na następne imprezy organizowane przez koło ZH.

Jola

Napis CRH
Relacja fotograficzna - Andrzej Kierod
Relacja fotograficzna - Jola Pustułka
Relacja fotograficzna - Leszek Olszewski
Linia
Powrót
copyright